Wymysliłem sobie, że w piątek zaleje chudziak. Trzeba było wziąć dziś wolne i rozłożyć kanalizację. Robota szła dość opornie i nie jest to tak szybkie zajęcie jak sądziłem. Muszę przyznać, że piach mam dość dobrze zagęszczony bo kopanie w nim nie było wcale tak łatwe i przyjemne jak sądziłem.
Wszędzie mam spadki od 2 do 5 %. Test wodny wszędzie wyszedł ok.
Mała radą na przyszłość: rury najlepiej ciąć kątówką z cienką tarczą do metalu i najważniejsze zawsze fazować cięte zakończenie. Dużo łatwiej się wtedy łączy te rury. Jeśli chodzi zaś o same łączenie to pomimo specjalnego mazidła poślizgowego wcale to nie składa się łatwo. Ale za to jak już się połączy to wyjęcie jednego z drugiego to kosmos. Dwa kolanka 160 rozłączaliśmy w dwie osoby ponad 20 minut.
W miedzy czasie wpadł znajomy ze specjalną przelotką którą stosują do światłowodów - jutro przed pracą zamontuje sobie na przyszłość.
Z grubsza efekt końcowy:
Tak wiem małe pobojowisko ale dopiero wczoraj zauważyłem jeden swój błąd. Schowek pod schodami ma być przecież dostępny z garażu, to i podłoga w nim powinna być na tym samym poziomie. Trzeba było wyciąć kawałek ściany fundamentowej. Nie chciało mi się już tego sprzątać (bo i co ja z tym gruzem zrobię jak ledwo co pozbyłem się dość dużej hałdy), a przecież to też beton. Stwierdziłem, że zaleje to chudym.