To ja też się dorzucę, ale najpierw kilka słów o moim domu, co być może trochę wyjaśni uwagi i pytania.
Nasz dom jest z poddaszem użytkowym, gdzie w założeniu przewidziano pokoje dzieci, pokój gościnny, łazienkę, pralnię i naszą pracownię z komputerami. Na parterze jest duża część dzienna (salon z jadalnią + hol ze schodami na poddasze), kuchnia, wiatrołap/przedpokój, małe WC, kotłownia, garaż i nasz osobisty „apartament” (sypialmia, garderoba, łazienka). Brakuje mi w domu spiżarni i to bardzo. Powstaje teraz osobna garderoba dla mnie. W trakcie budowy pojawiła się niespodzianka, dodatkowe 30-35 m2 jako 3-ci poziom dostępny z poddasza.
Wasz dom ma coś co bardzo cenię – wyraźny rozdział na strefę dzienną i strefę prywatną.
Co bym zmienieniła i co dodała:
- Sypialnia jest za duża. W dzień się z niej raczej nie korzysta, tym bardziej, że każde z Was ma swoją „kanciapkę”.
- Kosztem sypialni powiększyłałym łazienkę. Jest bardzo mała.
- Powiększyłabym też garderobę, albo lepiej zrobiłabym 2 osobne. Korzystanie ze wspólnej męsko-damskiej garderoby okazało się dla mnie koszmarem.
- Brakuje miejsca wspólnego dla dzieci. Pokoje są małe, typowe sypialnie i przydałoby się miejsce, gdzie miałyby miejsce na sprowadzenie przyjaciół, wspólną zabawę, może własny telewizor, konsolę do gier... Inaczej wylądują prędzej czy później w salonie.
- Łazienka dzieci też mogłaby być trochę większa. Jest klaustrofobicznie malutka, jak w hotelu, gdzie szczoteczki do zębów stawiamy na mikroskopijnej pułeczce i brak miejsca na szlafrok.
- W kanciapce mężowskiej jednak trochę światła dziennego by się przydało. Nasza pracownia ma okno dachowe, które nie przeszkadza w dzień monitorom, a jednak jest przyjemniej. Może zróbcie świetlik, są takie do płaskich dachów.
- Kanciapka przy kuchni, fajny pomysł, ale mnie byłoby szkoda na nią aż tyle miejsca. Skoro ma to być mini biuro, raczej zrobiłabym coś w rodzaju szafo-sekretery. Jeśli Cię ten pomysł zaintryguje, wrzucę inspirację. Zaoszczędzone miejsce przesunęłabym do spiżarni.
- Spiżarnia – cierpię z powodu jej braku od początku. Brak mi miejsca na zamrażarkę szufladową. Nie wiem jak Wy, ale my nie lubimy zakupów. Robimy je raz na jak najdłuższy czas i stąd ten odczuwalny brak wygodnej zamrażarki, która dodatkowo pozwoliłaby zrobić własne mrożone owoce (mamy m.in. truskawki, wiśnie, borówkę amerykańską).
- Pralnię koniecznie oddzieliłabym od kotłowni. Nie wyobrażam sobie połączenia tych dwóch pomieszczeń. Te rurki i rozdzielaczenie do ogrzewania i wody.... U mnie pralnia to miejsce gdzie poza pralką mam spory zlew np. do namaczania prania, a także szafę z bielizną pościelową, wygodną dużą suszarnię, na stałe rozstawioną deskę do prasowania i miejsce gdzie mogę suszyć te ubrania, które nie mogą wisieć.
- Wiatrołap jest za mały. Cztery osoby na stałe korzystające, to konieczność ukrycia iluś par butów, ale też miejsca na odstawianie tych butów, które się muszą wysuszyć. Ubrania wierzchnie też nie w kij dmuchał. Potrzebna jest naprawdę duża szafa. Inaczej zrobi się tu przejściowa garderoba.
- Salon jest jak dla mnie nieproporcjonalnie mały – 20 osób i zrobi się diablo ciasno – i niepotrzebnie oddzielony od jadalni. Nasz salon ma 7x8 m i jescze otwartą przestrzeń do holu i wcale nie uważamy go za zbyt duży. Popieram to, co napisał Myjk o stołach.
- Gdzie jest przewidziana rozdzielnia elektryczna? Będziecie mieć wsio elektryczne jak rozumiem, czyli będzie pokaźna.
- Pomyślcie o wydzieleniu z garażu przestrzenia na narzędzia ogrodnicze i miejsca, gdzie można zostawić odzież i buty robocze.
- Przydałoby się też miejsce, które my nazywamy składzikiem archiwaliów. Wylądowały tam nasze pamiątki rodzinnie-życiowe. Zadziwiające ile tego się uzbiera zawsze i jak trudno coś z tego wyrzucić. U nas, ponieważ mamy dachy spadziste, to jest mały stryszek nad kuchnią.