Jak jesteś zdrowy, to owszem. Ale jak zachorujesz, to czemu z nich nie korzystać? Wiele z nich to substancje występujące w naturze. Pamiętasz chyba, skąd wzięły sie antybiotyki?
Mówiłem. Placebo. Uwierz że cewka działa, organizm się sam wyleczy. Tylko po co przy takim przekonaniu ta cewka?
Cmentarze są pełne kontrprzykładów. Widziałeś chorego na ospę prawdziwą? Na gruźlicę? Czy może chociaż na polio?
Znasz kogoś, kto samowyleczył się z AIDS?
Jak ktoś wierzy w samouzdrawianie, homeopatię, czy że modlitwa go wyleczy, uzdrawiające picie moczu, wody utlenionej czy kąpieli w świętym źródełku - OK. Choć jak ktoś takiego chorego naiwniaka oskubuje z kasy to jest oczywiście karygodne. I o ile dana metoda jest w sposób oczywisty nieszkodliwa. Wiadomo, ze homeopatia czy modlitwa nie zaszkodzą. Ale Silva np. na początku ćwiczył z podduszaniem - co oczywiście jest szkodliwe i niebezpieczne. Inne metody mają nieznane skutki uboczne, bo nie przeprowadzono na ten temat badań.
Czytałeś Coaching Zdrowia? Tam są takie teksty o samouzdrawianiu. Jedna z dwóch współautorek zmarła "po długiej i ciężkiej chorobie". Miała niewiele ponad 40 lat.
Tak długo, jak to "alternatywne" leczenie nie szkodzi i nie odwleka leczenia o udowodnionej skuteczności - niech każdy marnuje swoje pieniądze i siły w co tylko wierzy. Nawet, jak taka wiara nie leczy, to pewnie poprawia samopoczucie w chorobie.