Napisał
Kaizen
Były dwa pola. Własciciele się dogadali, że na miedzy zrobią drogę - jeden da 4m i drugi da 4m. Jeden w swojej połowie, gdy był jedynym właścicielem, poprowadził media (skrzynki elektryczne w granicy między drogą a działką budowlaną, rura z wodą nawet na samej działce budowlanej) i ustanowił służebności dostawcom mediów. Potem była pierwsza operacja - wymiana udziałami w wydzielonych działkach drogowych między tymi dwoma "rolnikami". W połowie drogi trzeba zgody wszystkich na to, co przekracza zakres zwykłego zarządu,*. I juz w tym momencie jeden miał towar drugiej klasy (mniej warty). Droga ma jedną KW, ale dwie dzialki. Każdy nabywca dzialki budowlanej kupuje udział w całej drodze - ale przypomnę, słuzebność jest tylko na jednej działce i teoretycznie przekopanie drugiej połwy wymaga zgody wszystkich, coraz liczniejszych, współwłaścicieli albo decyzji starosty.
Drogą jezdżą nawet ci, co nie mają w niej udziałów ani służebności, bo to jedyny dojazd do dobrych kilkudziesięciu (jak nie ponad setki) dalszych działek. Jeżdżą całą szerokością a nawet rozjeżdżają nieogrodzone działki budowlane.
* jest jedno orzeczenie NSA czy SN (nie pamiętam w tej chwili) że w działce drogowej zwykłym zarządem jest szerszy zakres, niż normalnie. Tylko kto chce się na dzien dobry ciągać po sądach z sąsiadami?