Ludzie jacy są... w calej okazałości.
My też nie robiliśmy zapasów. Mam opakowanie 12 rolek papieru, który kupiłam, bo mi 2 w domu zostały. Mąkę tyle co do upieczenia ciasta i chleba po jednym wsadzie do piekarnika. O (!), cukier kupiłam całe 10 kg, bo robię nalewki i spiryt potrzebny, a ten drogi jak jasna ch... więc J uruchamia maszynę. No, i jak zawsze mam 2 szuflady jarzyn mrożonych. Zrobiłam przegląd i znalazłam zamrożone pierożki i uszka oraz grzyby. Mamy też fuksa w lodówce – ponad kilo dojrzewającego sera pleśniowego. Uwielbiamy i nie dało się mniej kupić tylko całe opakowanie, nie dzielili , a cena nie pozwoliła odejść bez niego
Poza tym po raz drugi suszymy mięsko, więc też kupione 1 kg i już leży w cukrze. Zaraz J będzie je płukał i zasypie solą.
Moja Kaśka siedzi u siebie na Bemowie i myśli czy przyjechać.
W naszym powiecie 1 potwierdzone zachorowanie. Ale ufać podawanym ilościom się nie da. Szpitale nie mają testów. W ogóle jedyne działanie rządu sprowadza się do zarządzenia ograniczania spotkań publicznych i zalecenia by siedzieć w domach. Niby zamknęli granice, ale to wygląda tak, że jak ktoś wraca do PL, to odsyłają go do domu z zakazem opuszczania przez 2 tygodnie. Nikt tego dalej nie pilnuje. Nie ma miejsc przeznaczonych na kwarantanne. Jeden z senatorów opowiedział historię:
https://www.wiesci24.pl/2020/03/14/s...onowe-panstwo/