Wiele firm nie może działać. A muszą ponosić koszty. Takie ośrodki nauki jazdy - jak myślisz, ile przetrwają płacąc czynsze leasingowe aut, najem sal, wynagrodzenia postojowe nauczycielom. Podobnie ma masa sklepów, punktów usługowych. Producenci z kolei często nie mają surowca i/lub pracownicy zostali w domach zajmować się dziećmi czy mają kwarantannę.
A pozamykane firmy to nie tylko brak przychodu w firmie - często plajta. To nie tylko (byli) pracownicy, którzy nie mają za co żyć. Ale to również zmniejszony wpływy dla państwa z wszelkich podatków, bo nawet 100% podatku od 0 zł to dalej 0 zł. Wpływy do budżetu lecą na twarz - a trzeba płacić nie tylko normalne wydatki i socjał wcześniej zaplanowany (ale teraz wzrasta, bo więcej trzeba wydać na zasiłki wszelakie), ale też ekstra wydatki na służbę zdrowia i utrzymanie porządku na ulicach.
Nawet zakładając, że szczepionka już jest gotowa do testów - będąc prezesem firmy farmaceutycznej wypuściłbyś ją bez dokładnego przetestowania skutków ubocznych na rynek? Nie wierzę, że po doświadczeniach z Talidomidem znajdzie się taki odważny, bo jak coś wyskoczy to firma pójdzie do piachu. A to oznacza, że wcześniej niż za rok nie wejdzie do użytku. A ile potrwa zaszczepienie większości populacji, żeby szczepionka dała odporność zbiorową i zahamowała rozprzestrzenianie się wirusa?
Ale to najbardziej optymistyczny scenariusz - do tego czasu te 30-70% zdąży się zarazić.
Lekarstwo? Nie oszukujmy się - nie mamy tak skutecznego lekarstwa jak antybiotyk na żadnego wirusa. Te co, co jakoś działają, to nie wypuszczają wirusa z zakażonej komórki - można powiedzieć, że robią wirusom kwarantannę, ale w już zakażonej komórce sobie szaleją do woli.
Ale nawet nie to jest istotne. Gdyby magiczną różdżką ktoś usunął koronawirusa ze świata w tej chwili - to już mamy takie straty w gospodarce, że kilka lat będziemy odrabiać. A co dopiero za miesiąc czy dwa (o roku nie wspominając). To dotknie każdego czy zaraził się, czy nie.
Zmieni się też styl życia. Pytanie, czy/kiedy znowu zaczną być organizowane imprezy masowe - mecze, koncerty, pochody... Czy wtedy będziemy stać/siedzieć co piąte miejsce od drugiego człowieka? Z czego wtedy będą żyły kluby sportowe, muzycy i inni sztukmistrze?
Jak będą wyglądały zajęcia w szkołach, na uczelniach czy na wszelkich kursach? Pewnie co się da będzie robione zdalnie.
Tak naprawdę jedyna nadzieja to cud - że wirus sam zmutuje i stanie się mniej groźny albo całkiem niegroźny. I tu, paradoksalnie, dawanie forów Kościołowi ma sens, bo tylko ten na górze może realnie nam pomóc.