W skrócie, ja, cielę, ignorant, leń, oddałem się w ręce architekta, kierownika budowy i wykonawcy, bezmyślnie, nad niczym się nie zastanawiając. Oszczędności przyniosły komplikacje. Przy SSZ naszła mnie refleksja, że nie mam możliwości ułożenia gruntu tak, żeby woda nie stała wokół budynku, chyba że grunt otaczający budynek wypadnie powyżej poziomu posadzki - z 30 cm. Płyta fundamentowa, parterówka z płaskim dachem. Wokół grunty nieprzepuszczalne. Nie mam jak podnieść poziomu posadzki, bo trzyma mnie wysokość pomieszczenia. Nie pytajcie jak do tego doszło. Rozmawiałem już z architektem i kierbudem, jednak wolę już zapytać, gdzie indziej. Druga diagnoza. Co zrobilibyście na moim miejscu?