Napisał
Kaizen
2 600 000 / 38 000 000 = 6,8% czyli < 10% przechorowało
statystyka jest tak "wiarygodna" jak mocna jest potrzeba, by coś udowodnić.
Jeżeli uważasz, że zachorowali tylko ci, co poszli zrobić test i wyszedł im pozytywny to całe późniejsze wywody można spuścić w toalecie.
Oficjalnie mówi się, że chorują bezobjawowo ludzie w wymiarze 50-70% tych których covid dotknął - oni nie pójdą zrobić testu bo myślą, że są zdrowi.
Dodaj do tego, że nie każdy kto ma katar i ból gardla poleci i zrobi test. Test robią ludzie, którzy mają charaterystyczne objawy ( utrata węchu/smaku) oraz wymagający/ciężki stan zdrowia.
Dodaj do tego częsty losowy wynik testu, gdzie znowu ucieka pula osób potencjalnie chorych, a niezdiagnozowanych.
To samo ze śmiertelnością.
Czy to, że człowiek miał raka w stanie terminalnym i dodatkowo zachorował na Covid będzie zakwalifikowane jako zgon na Covid czy zgon na raka? Co by było gdyby w tym stanie zachorował nie na covid a na grypę i też zszedł?
Dodatkowo, skoro nawet 90% ludzi po covid nie jest ujetych w statystyce bazy do wyliczenia smierci ( jak mowilem wiekszosc choruje bezobjawowo + nie kazdy leci zrobic test) to jaką mamy realnie śmiertelność?
Na koniec powiem, iż nie neguję obecności wirusa, ale drażni mnie manipulacja danymi i brak wyobraźni osób, które je przytaczają..