Witaj,
No wiesz, ustawa nie przewiduje ochrony na prąd/taryfę budowlaną, gdyż przede wszystkim ten prąd budowlany nigdzie nie jest wprost uregulowany. Jego funkcjonowanie to tylko efekt interpretacji obowiązujących przepisów, a wręcz ich naginania. Na poprzedniej stronie przedstawiłem wszystkie rozważania w tym przedmiocie: nadinterpretacja pojęcia gospodarstwa domowego, brak uprawnień do weryfikacji pod kątem prawa budowlanego, nieuczciwa praktyka rynkowa w postaci uzależniania taryfy G11 od aspektów budowlanych, czy wreszcie naruszenie praw konsumenckich pod kątem Zbioru Praw Konsumenta, wedle którego osoba fizyczna zawsze przeznacza energię na potrzeby gospodarstwa domowego. I operator przyznał mi rację. To wszystko odnosiło się jednak do przyłącza docelowego, zakwalifikowanego do grupy V. Nie wiem, jak w Twoim przypadku, czyli przyłącza tymczasowego, które jest celowe i CHYBA ma charakter komercyjny, więc niedający się zakwalifikować do gospodarstwa domowego. Podkreślam CHYBA, bo nie miałem konieczności badać wszystkiego pod kątem przyłącza tymczasowego, a niegdyś taka informacja gdzieś mi mignęła. Może się mylę i może również odnośnie przyłącza tymczasowego będzie mieć zastosowanie to, co opisałem na stronie 35 tematu.
Koordynator ds. negocjacji URE? No może coś to przyniesie, chociaż z doświadczenia nie spodziewałbym się wiele. Z całym szacunkiem, ale tam też pracują ludzie z klapkami na oczach, którzy ograniczają się do powtarzania czynności, a nie porządnej weryfikacji błędów. Do tego lobby energetyczne nie pozwala zbytnio na odstępstwa, tylko trzeba ludziom wciskać prąd budowlany, który nigdzie nie widnieje, nawet w umowie, a wyłącznie jest tak określany w bezpośrednich rozmowach.
Zobacz sam, jak pracuje URE.
http://indywidualnyprojekt.pl/prad-b...ak-go-uniknac/
Oto link do bloga ludzi, którzy również zetknęli się z prądem budowlanym. Mam na myśli przede wszystkim komentarze, a w szczególności wypowiedzi użytkownika "jkan997". Facet napisał pismo do URE, dostał odklejoną odpowiedź i głosi wszem i wobec, że tylko on ma rację, że dla G11 musi być skończony budynek.
https://drive.google.com/file/d/18ll...49TUA-flM/view a to jest link do odpowiedzi, którą otrzymał od URE. Z całym szacunkiem dla pani dyrektor, która się podpisała, ale ostatni akapit na pierwszej stronie i druga strona wołają o pomstę do nieba. "Aby spełnić kryterium kwalifikacji do grupy taryfowej G musi istnieć gospodarstwo domowe w danym miejscu dostarczania energii oraz muszą być dopełnione wszelkie wymagania wynikające z przepisów ustawy - Prawo budowlane.." NO CO ZA CYRK! Ta pani nawet nie zrównuje posiadania budynku w myśl Prawa budowlanego z gospodarstwem domowym, tylko wyraźnie te dwie rzeczy rozdziela (i całe szczęście). Natomiast operatorzy i sprzedawcy energii stawiają znak równości, co jest jeszcze bardziej absurdalne. W gospodarstwie domowym chodzi o to, by prowadzić swój byt, czyli praktycznie ma to miejsce za każdym razem, gdy prąd przeznacza się na sprawy bytowe i nieważne, czy w lepiance, namiocie, szałasie, czy innej konstrukcji. Mimo, że ta pani nie zrównuje gospodarstwa domowego i budynku (i bardzo dobrze), to kij wie, skąd jej się wzięło, że musi coś być pod kątem Prawa budowlanego. Ten jkan997 nawet się nie zastanowi, tylko powtarza głupoty. A trzeba byłoby postawić do URE pytanie - no ok, skoro wręcz rozdzielacie gospodarstwo domowe od budynku, to tym bardziej proszę o wskazanie podstawy prawnej dla możliwości odwoływania się do Prawa budowlanego. URE nie jest ani nadzorem budowlanym z lokalnego starostwa, ani inną instytucją z zakresu budownictwa, wyraźnie uprawnioną do badania kwestii budowlanych. Warto też zwrócić uwagę na sam język wypowiedzi przez panią dyrektor, np. w ostatnim akapicie "należy zauważyć.." - to są zwykłe wywody, niepoparte jakimikolwiek przepisami, które powinni nam podawać na przysłowiowe dzień dobry. Pani dyrektor jedynie wysuwa wniosek, że nie można wykorzystywania energii na cele budowlane zrównać z celami gospodarstwa domowego. Tylko dlaczego niby nie? Bo napisała przed tym, że w Prawie budowlanym oddaje się budynek do użytku, a dalej, że "dopiero wtedy można uznać, że energia jest pobierana na cele bytowe". To jest zwykły wywód i nic więcej, a powinny być konkretne przepisy, bo tylko one mają znaczenie. Paradoksalnie, jak sobie buduję dom (nie jestem deweloperem) to właśnie przeznaczam energię na swój byt, bo sobie robię to czy tamto dla własnego bytu. W przeciwnym razie używanie narzędzi elektrycznych w trakcie remontu domu czy mieszkania też za każdym razem nie będzie rzekomo przeznaczaniem energii na swój byt i powinniśmy może jeszcze to zgłaszać, by czasowo dali nam grupę C. Mnie też swego czasu operator odpisał, że liczy się faktyczne przeznaczanie energii, no to skoro przeznaczam na swój byt, to tym bardziej, co im do tego, jaki mam budynek itp.
Podsumowując, z tym URE to tak z dystansem, bo zamiast dbać o użytkowników, to chyba bardziej chronią lobby energetyczne. No bo w przeciwnym razie to po co np Prezes URE wydaje z Prezesem UOKiK dokument Zbiór Praw Konsumenta i to w oparciu o Prawo energetyczne, a w tym Zbiorze określa, że konsumentem jest osoba fizyczna, która przeznacza energię wyłącznie na potrzeby gospodarstwa domowego. I operatorzy zawierają z nami umowy konsumenckie, a i tak wciskają grupę C.
Gdyby prąd budowlany istniał, to by dawno go jakkolwiek uregulowano i nie nastręczałby tylu problemów przez lata. Już 9 lat temu jeden facet z tego forum wykazał wszystko Tauronowi w oparciu o to samo, co ja piszę, a oni dalej bawią się w to samo. By uniknąć niejasności, to przeciez już dawno wpisaliby w przepisy "prąd budowlany" czy coś podobnego. Tylko wówczas pozostanie to w sprzeczności z prawami konsumenckimi, a być może naruszałoby to prawa i wolności obywatela z Konstytucji. No sami zastanówcie się: skoro tak wyraźnie przez lata żądają od ludzi odbioru budynku i całej reszty budowlanej, po drugie tyle spraw było w sądach o to, to czemu nikt łaskawie nie zmieni w tych taryfach słów "gospodarstwo domowe" na "budynek mieszkalny jednorodzinny". I już byłoby przejrzyście, czarno na białym. No jednak taka zmiana gryzie się z innymi przepisami, jak prawa konsumenckie, a też choćby z brakiem uprawnień budowlanych u operatorów. No właśnie.. I już jakiś pan Jurek z Tauronu czy Enei nie mógłby przyjść i tłumaczyć "Ooo panie, ale pan tu nie masz gospodarstwa domowego, no gdzie to skończone, jak kable ze ścian jeszcze wystają" - a taką sytuację miał też jeden użytkownik z tego tematu. Tylko w ogóle na jakiej podstawie ten przykładowy pan Jurek może wchodzić do czyjegoś budynku, a co dopiero mówić o stawianiu jakiś wytycznych, których nigdzie nie uregulowano.
WarszawiakEON w swojej sprawie to zbadaj najpierw dokładnie umowę z operatorem o przyłącze. Nie będzie tam mowy o prądzie budowlanym, mimo że to wyraźnie przyłącze tymczasowe. Może jednak nazywają Cię konsumentem i to już coś niesie pod kątem definicji ze Zbioru Praw Konsumenta. Po drugie, trzeba też pamiętać, że operatorzy i sprzedawcy w swoich umowach wpisują różne zależności (np. przedstawienie pozwolenia na budowę itd.), jednak wynika to tylko i wyłącznie z zasady swobody umów z praca cywilnego, a nie, że mają taką możliwość, bo dają ją przepisy z zakresu energetyki. I jak to z zasadą swobody umów - zgodziłeś się, to teraz dochowaj. Jeszcze tu czasem zerkam i jak coś, to pisz na prv.