-
ELITA FORUM (min. 1000)
długa historia krótkiego ogonka
Pamiętam jak siostra przyniosła go do domu. Był taki malutki. Kuleczka. Pierwsze zetknięcie z mlekiem ze spodeczka zakończyło się umazaniem całej mordki. Nie mógł utrzymać główki tak mu opadała i nóżki miał takie króciutkie... najbardzie cieszyły się dzieciaki- Jessi miała wtedy 3 latka, Kubuś 1,5 roczku.
Mieszkanie w bloku, 2 małych dzieci szybko okazały się wystarczającą udręką dla szybko rosnącego bokserka toteż miesięczny, świąteczny, wyjazd z rodzinką do Niemiec mojej siostry stał się pretekstem do pozostawienia Boryska pod naszą opieką- w domu, z ogródkiem i dorosłymi miast dzieci tarmoszących za uszy.
I tak już został. Teraz ma 10 lat. W styczniu kończy 11. Jest staruszkiem, leniuszkiem. Zasypia tak głęboko nawet w środku dnia, że chrapie jak ten stary niedźwiedź z piosenki przedszkolaków, ale nie da się nie kochać mimo jego licznych wad.
Założyłam ten post bo liczę się z faktem, że wkrótce skończy się jego ziemski żywot, więc chcę wam opowiedzieć kim jest dla mnie Borys i kim jest dla całej mojej rodziny.
-
-
ELITA FORUM (min. 1000)
Re: długa historia krótkiego ogonka
historia pierwsza (bez zachowania chronologii)
Borys jest wszędobylski i niezwykle towarzyski. Niecierpi samotności i zawsze musi być w centrum uwagi.
Pamiętam jak tata robił balkon już były płytki jescze nie bylo barierek. Nie wolno było dzieciakom wychodzić na balkon z uwagi na duże niebezpieczeństwo, że spadną. Nikt tylko nie pomyślał tego samego o psie. Borys dość szczególnie przywiązany do mojej mamy nie odstępował jej prawie na krok, a kiedy wychodziła do ogródka "śledził" ją z owego balkonu. Z reguły na tym balkonie leżały klapki mamy, które czasem za sprawą psa i jego braku synchronizacji ruchów spadały z balkonu. Pewnego dnia kiedy szukałam Borysa i nigdzie nie mogłam go znaleźć, a miska stała pełna sprawa nie dała mi spokoju. Nie wiedziec czemu pojawiła się myśł balkon. Faktycznie mama była na ogródku, a pies z nią nie wychodził. Dziwne. Spojrzłam przez okno ale na balkonie prócz jednego klapka mamy nie było nic i wtedy przyszła do głowy ta straszna myśl- skoczył. Faktycznie widok z góry był straszny. Mój Borys leżał na schodach w kałuży krwi, a obok niego brakujący klapek. Było późno więc lecznice dla zwierząt juz dawno zamknięte. Na szczęście wujek zawiózł mnie i mamę na pogotowie weterynaryjne. 35kg żywej masy psa bezwładnie lecącej z rąk i dwie chyde baby. Okazało się, że 3 baby, bo i weterynarz okazała się kobietą. Do tego poczatkującą. Diagnoza była szybka- rozerwana poduszka- będziemy szyć. Borys dostał narkozę w dawce dla 5 kg psa- no bo młody, 1 raz i serduszko jakoś tak słabo mu bije. I to był błąd- pani doktor 3 razy złamała igłę odczas szycia naszego "maleństwa" a za trzecim razem Borys nie wytrzymał i ugryzł ją wybudzając się z narkozy. Łapkę zawinięto i to była zmora tego psa przez następny tydzień- bo jak tu z takim bandażem się na osiedlu pokazać
Opatrunek wymagał kilkukrotnej wymiany w ciągu dnia bo Borys nie dawał za wygraną i wciąż sam go ściągał. W końcu za wygraną daliśmy my i "lizał swoje rany" od rana do wieczora. To była pierwsza choć nie istatnia przygoda Borysa z ostrym dyżurem. A dla nas nauczka, że ten pies ma wyobraźnię, która trzeba docenić.
Ps. jak się później okazało w trakcie domowej dyskusji wypadek Borysa nie był targnięciem się na życie podczas skoku z balkonu. W niewyjasnionych dotąd tajemnichych okolicznościach wypadku jednojest pewne- mama wzięła go do ogródka ze sobą.
-
-
-
ELITA FORUM (min. 1000)
Re: długa historia krótkiego ogonka
Przygoda trzecia- wyjątkowo bezkrwawa
Borys może wszystko. Jeśli tylko w domu nie ma mojego taty. Dziwne jest to że jak tylko tata jest w domu to zamienia się w bardzo grzecznego czworonoga, co to nie wchodzi do pokoi i nie wyleguje się na fotelach, nawet łapka jego za progiem pokoi nie stanie. Jeśli tylko pan domu jest w pracu- hulaj dusza piekła nie ma.
Traf chciał, że wyjazd rodziców zbiegł się z wyjazdem mojej siostry i została całkiemsama z dwoma domami na głowie, jednym psem, jednym chomikiem, którego się brzydziłam i całym akwarium rybek. Wszystko do wykarmienia rzecz jasna. Ponieważ Sebka znałam jeszcze dość krótko, a nasza miłośc była w pełnym rozkwicie nie trudno się domyślić, że rybki i chomiczek przeżyły tylko 4-krotne odwiedziny w ciągu 2 tygodni, a Borysek siedział sam w domu. Dobrze że kuzynka go wypuszczała ns siku co kilka godzin. Najbardzie mimo wszystko denerwowało mnie to, że muszę codziennie jeździć do domu gotować mu obiadki mimo tej całej miłości do niego również. Jakiaż była moja radośc radość kiedy teściowa (wciąż jeszcze niedoszła) zaproponowała aby psa przywieźć do nich. "stary go na spacer weźmie"- długo zaczęcać mnie nie musiała.
Borys dokonał oględzin nowego lokum zaraz po wpuzczeniu go do M4 Bastka. Obleciał wszytkie pomieszczenia, a zauważywszy mężczyznę na kanapie "dużego pokoju" przysiadł przed nim i nie wszedł dalej. Odruch niczym pies Pawłowa hihihihi. problem pojawił się wtedy kiedy trzeba było go nakarmić, bo nie chcąc robić kłopotów teściom z brudzącym "odkurzaczem" postanowiłam nakarmić go na balkonie. Balkon mozna była osiągną tylko pokonują ów duży pokój totez komiczne musiała wyglądać oglądana z boku scena w której ja za pieska, teściowa za mnie, za teściową teść- ciągnęliśmy niczym tę wierszykową rzepkę psa na balkon. Udało się. Straszne było moje zdziwienie gdy po kilku godzinach Borys niczym lord leżał na środku owego pokoju nie krępują nię wogóle obecnością TegoCoNosiSpodnie.
-
ELITA FORUM (min. 1000)
Re: długa historia krótkiego ogonka
Historia czwarta- znowu skończyło się u weterynarza.
od dziecka miała strasznego pecha w dzień urodzin. Albo kolano do szycia albo inne przygody. Nie dość, że urodziłam się w wakacje i nigdy nie można było zrobić w tym czasie prawdziwego kinderbalu to jeszcze ten parszywy los.
Borys ma w zwyczaju witać gości "rundką" wokół ogródka. Wypuszczony na ogródek, zwłasza wtedy gdzy jest w nim dużo osób daje popis swojej szybkości i niczy cyrkiel zatacza kółka wokół czegoś co na sląsku zwie się klposztanga, a po polsku jest trzepakiem na dywany.
Była świtna pogoda więc imreza przeniosła się do ogródka. Borys wypuszczony ostatni, tak by się bardzo nie plątał pod nogami przy znoszemiu po schodach pyszności zaczął kręcić swoje piruety gdy nagle wszyscu usłyszeli przeraźliwy pisk. Pies ciągnął tył ciąła bezwładnie leżący na podłodze i skamlał. Seba mój tata i szwagier zapakowali go w koc i pojechali do weterynarza, a ja miałam koniec urodzinowej imprezki. Goście dzienie szybko uciekli do domu, a chłopaków mimo upływu kilku godzin nie było. Złamanie miednicy brzmiała diagnoza choć Borysek wrócił do domu bez gipsu Podobno tego urazu nawet ludziomnie wkłada się w gips, bo mięśnie w tej okolicy są tak mocne, że trzymają kość i dobrze się zrasta. Do zaleceń lekarza należało utzrymywac psa wciąż w najnajwiększym ezruchu- latwo powiedzieć i obserwowanie siku i kupki. Ani jednego ani drugiego nie było cały dzień. Tata znosił borysa na rękach do ogródka, kładł go na ziemi a reszta rodzinki czekała na balkonie jakikolwiek oznak metabolizmu. Po 2 dobie bez tychże oznak usłyszeliśmy straszna rzecz- "możemy go cewnikować ale jak się nie wypróżni to trzeba będzie bo uspać" Płakałam strasznie i wciąż kibicowałam mu by jednak się postarał Okazało się że nasz pies to nie tylko twardziel, ale i artstokrata, bo najwyraźniej nie umiejąc stanąć na jednej łapce nie chciał "robic pod siebie". 3 doba okazała się decydująca Borys stanął na wysokości zadania. Nigdy tak nie cieszyliśmy się z zanieczyszczania trawnika w ogrodzie
Niestey skutki tego urazu Borysek odczuwa do dzis, zwłaszcza przy zmianach pogody.
Wydawac mogłoby się, że nasz pies to urodzony pechowiec- może i tak ale co go nie zabije to na pewno go wzmocni. I jak tu nie kochać łobuza skoro wykazał się taka wolą walki.
W nastepnych odcinkach-
Kto to dzwoni do drzwi? czyli jak Borys sygnalizuje ze chce do domu
Zupka- na wynos! czyli jak nasza psia chowa jedzenie na potem
4 dni samowolki- czyli jak mama prawie nie oskarżyła jakiejś kobiety o uprowadzenie psa.
-
REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!)
NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE
-
Monika
pies mojego męża, kidy się poznaliśmy, miał 11 lat -sznaucer olbrzymi, czarne diablisko, kochane bardzo, choć zazdrosny o względy swojego pana jak nikt
Podobny był do Twojego Skarba z psiego charakterku - taki leniuch arystokrata - Remus, brat Romulusa.
Jak tylko zamieszkamy w domku, będzie pies i króliczek.
-
ELITA FORUM (min. 1000)
Re: długa historia krótkiego ogonka
-
ELITA FORUM (min. 1000)
-
ELITA FORUM (min. 1000)
-
-
SYMPATYK FORUM (min. 10)
Monika
cudne ma minki, pokażę jutro dziewczynkom, będą zachwycone
-
REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!)
NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE
Re: długa historia krótkiego ogonka
-
REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!)
DOBRY DUSZEK FORUM...ŻÓŁTA KARTKA!!!!KOMTUR MAZURSKI - napisał "Wrócę"...FORUMOWY MISTRZ PIÓRANAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZEFORUMOWA DOBRA DUSZA I POMOCNA DŁOŃUŚMIECH FORUMFORUMOWICZ WIELKI SERCEM
Cudny pies, pięknie piszesz o nim. Mój "Koleś" też leciwy, 15 lat. Może o nim napiszę?
-
ELITA FORUM (min. 1000)
historia szósta- czyli o borysowych zwyczajach żywieniowych
Borys to pies, samiec- widac na zdjeciach, że pies choć sama tez czasem miewam watpliwości.
Nie wiem dlaczego ale mojemu Boryskowi nie smakuje żadne jedzenie nie podane w akompaniamencie szmatki, kocyka czegokolwiek co tkaniną się zowie. Jak nie ma obok miski szmatki to nie chce jeść. Już nie mówiąc że kości nawet nie ruszy. Widocznie mu sie "ślizga". Tak też podajemy mu jedzonko i coś co uchodzi u psiego rodu chyba za rodzaj serwetki cholerna arystokracja
Zaobserwowaliśmy też u Borysa pewnien dziwny jak na psa zwyczaj. No może gdyby był chomikiem to takie zachowanie by nas nie dziwiło ... ale jak już ustaliliśmy na wstępie- chomikiem nie jest. Borys chowa sobie jedzenie na potem. Jak ma juz dośc jedzonka, lub jeśli nie chce mu się jeść wogóle wkłada tą szmatkę do miski. Cały zabieg wygląda dość komicznie bo swoją krótką mordką podstawia tą szmatkę pod miskę i tak długo ruszą tą mordką aż cała szmata wpadnie do miski. Nie ma problemu jeśli w misce jest akurat coś "gęstego" ale z b.płynnymi potrawami bywa kłopot.
Nie wiem co jadają wasze czworonogi, ale zapewne mają jakieś swoje ulubione frykaski, które niekoniecznie były przygotowane właśnie dla nich.
Borys lubi bardzo mleko i jego przetwory. Pewnego razu mama jak to w sobotę bywa zrobiła większe niż w tygodniu zakupy. Ma jednak w zwyczaju noszenie do domu tych zakupów "na raty" tak by się nie dźwigać za dużo - wiecie baby jak to jest co?
Niestety ma zwyczaj zostawiać tą 2 czy 3 partię na stole i jakież było jej zdziwinie kiedy okazało się, że tego dnia zapomniała kupić masło. No na śmierć zapomniała, albo kupiła i zostawiła na ladzie (jak się jej często zdarza). Sprawa wydała się jednak dość podejrzana już za godzinę kiedy przy sprzątaniu odnalazły sie papierki (takie złotka) z masła i okazało się, że sprawcą zamieszania był - jak zwykle Borys. Ale nie myślcie, że on jest takim "złodziejaszkiem". Nie, nie. Bywa, że dokarmiamy go ze stołu. Wiem nie powinniśmy, ale gdybyśmy wiedzieli te 10 lat temu jak to się stworzonko przyzwyczai..... Jak ktoś rzuci Borysowi kawałek szyneczki lub kiedy mama podczas gotowania specjalnie mu cos podsunie- nie weźmie z ziemi póki się mu nie powie że wolno, że to dla niego. Tak oto nie mamy problemów z tzw. "odkurzaczem" co to zmiata z podłogi wszystko nawet to co nie dla niego. Masło jest dla Borysa widocznie poza konkursem i od tamtej historii w domu pod szczególną ochroną
Tomku- pisz jestem ciekawa twojego rozrabiaki
-
Piekny jest ten Twoj Borys .
-
-
Tagi dla tego tematu
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
- BB Code jest aktywny(e)
- Emotikony są aktywny(e)
- [IMG] kod jest aktywny(e)
- [VIDEO] code is aktywny(e)
- HTML kod jest wyłączony
Zasady na forum