Hej, nareszcie cos ruszylo, wiec wracamy do dziennika. Nie miałem ostatnio czasu na forum, więc muszę też zagladnąć do Waszych dziennikó
Poniedzialek.
Przyjechalem kontrolnie na budowe o 7 rano i co ja patrze...Majstry sa! Przecieram oczy i..nadal sa! Jest dobrze.
Wrócilem po perlit i zasypuje, a oni przygotowuja sie do murowania. Zasypywanie to byla tragedia. Nie przygotowalem sobie specjalnej formy i opracowywalem 'technologie' zasypu na bierzaco z raczej marnym skutkiem. Sporo sie rozsypywalo, do tego byl silny wiatr i co wpadal mi do oczu. Juz mialem jechac po okulary do plywania Myslalem, ze potrwa to ze 2 godziny, trwalo pól dnia, a na koniec troche zabraklo, ale uff lepiej cos niz nic.
W miedzyczasie majstry zrobili warstwe z silki (jeszcze na tradycyjnej zaprawie) i odkryli, ze bedzie problem z murowaniem narozników, poniewaz pustaki sa prawie kwadratowe (24/25cm) i nie bedzie dobrego wiazania. Mozna ciac, ale kruszy sie i krzywo wychodzi, bo za mala tarcza, wiec cóz, Szef ekipy orzekl, ze trzeba kupic polówki, albo jakies cos na narozniki. Oczywiscie silikatów dedykowanych do tego celu nie mozna nigdzie dostac, bo cale moce przerobowe fabryk ida na zwykle N24. Udalo mi sie na srode rano zalatwic transport N12 PW na dzialówki i N12 plaskie jako alternatywa na narozniki.
Wtorek.
Majstry przyjechali tylko na chwilę, żeby wyczyścić pape wystającą spod ław. Tydzień wczesniej sam ją odkopywałem i wstępnie oczyszczałem, żeby piana ładnie się z nią połączyła. Im kazałem przejechać papę Boshem z tarczą ścierną. Majster coś wspominał, że to przecież łopatą tylko przejechać...ale zajeżdżam o 7:00 na budowę, a tam oczyszczanie już trwa. Narazie poza terminowością, nie mam większych zastrzezeń do ekipy. Jak coś powtórzę 3 razy to tak zrobią.
Nadszedł długo wyczekiwany dzien natryskiwania piany. Szwagier przywiózl ze Szwecji piane, przenosna maszyne do pianowania i kupil nowy kompresor, musialem wiec tylko zalatwic agregat i...kompresor, bo nówka sztuka za kilka tysi zepsula sie przy pierwszym uruchomieniu..no cóz, jak cos sie moze spierniczyc to napewno spierniczy sie u mnie. Agregaty w sumie byly dwa, bo nie bylo w wypozyczalni jednego wystarczajaco mocnego. Natryskiwana piana jest baaardzo ciepla i baaaaardzo smierdzi, ale efekt jest super. Jako, ze to fundament, to nie staralismy sie aby warstwa byla równa - i tak sie to zaspie. Natrysnelismy 12-15cm. Tzn. ja trzymalem weza . Wieczorem jeszcze nalozylismy silikon jako hydroizolacje. Sama piana zamknietokomórkowa izoluje od wilgoci, ale w ziemi zaleca sie ja dodatkowo zabezpieczyc przed bezposrednim naporem wody. Jako, ze chyba nie bedzie cokolu (od wierzchu sciany fundamentowej do spodu law jest tylko 110cm), to warstwe z Porothermu tez nim pociagnalem, zeby przypadkiem nie ciagnela wilgoci. Silikon mozna aplikować pędzlem lub natryskowo, my użyliśmy pędzli.
Uff fundament prawie gotowy do zasypania.
Sroda.
Rano przyjechal transport ze wspomnianymi juz wczesniej silikatami na narozniki i sciany dzialowe. Naprawde podziwiam kierowce za cofanie i wyjazd tylem z przyczepa...mistrz w swoim fachu.
Majster popatrzyl, przymierzyl, naradzili sie z murarzem i orzekli: 'cos z tego bedzie'. Zabrali sie za murowanie. Narazie jest tyle ile widac na zdjęciach niżej , a ja dokonczylem silikonowanie. Siedząc na codzien w biurze, praca fizyczna na wlasnej budowie naprawdę relaksuje
Beczka z piana:
fundament chwile przed pianowaniem:
prawie gotowe:
Okno w salonie. Fundament i Porotherm pokryte siliconem
Okno w jadalni
Szacun dl aKierowcy za cofanie tym: