Statystyki trudno porównywać między państwami, bo są różne metodyki.
Dla porównaniu w Belgii w przypadku śmierci pensjonariuszy domów opieki (zwykle osób w bardzo podeszłym wieku) zaliczają nawet tzw. podejrzenia choroby COVID-19, a więc przypadki, w których chora osoba miała objawy infekcji SARS-CoV-2, ale nie potwierdzono tego zakażenia żadnym testem.
U nas dokładnie odwrotnie:
Czytałem tekst w "Frankfurt Allgemaine Zeitung", gdzie rzecznik prasowy naszego Ministerstwa Zdrowia (Wojciech Andrusiewicz - przyp. red.) został zapytany, jak Polska to robi, że ma tak mało zakażonych i zgonów. Jego odpowiedź na to pytanie jest kluczowa w tej sytuacji. Dane, które podajemy do WHO to przypadki, które są potwierdzone testami genetycznymi. Czyli tymi o 100-procentowej pewności (testy PCR). To jednak pokazuje, że manipulujemy danymi. Nieco mniej czułe, szybsze testy (serologiczne), które mają 90 proc. pewności, nie są brane pod uwagę. A powinny, bo jeśli już wykażą zakażenie, to nie ma możliwości, by się myliły. Taki test nie powie osobie zdrowej, że jest chora.
Źródło
Trzeba też pamiętać, że wg modeli my nie ograniczamy liczby chorych - tylko spłaszczamy wykres. Czyli fala zachorowań będzie dłuższa, ale za to w krajach o luźniejszym podejściu opadnie szybciej. Chociaż ciągle chyba modele zakładają nabycie odporności po przechorowaniu, co wg doniesień nie jest powszechne ani długotrwałe. Zobaczymy też, czy nie włączamy turbo otwierając żłobki i przedszkola, jak faktycznie dzieci zaczną do nich chodzić, bo teraz w przedszkolach moich dzieci jest jakieś 20% dzieci.
Ciekawe też, że w Krakowie 2% już przechorowało nie wiedząc o tym - źródło
W tym artykule jest informacja, że przeprowadzono też testy na próbkach krwi pobranej w 2019 r. Ciekawe, czy ktoś przeprowadził badania większej ilości próbek z pierwszego kwartału tego roku (jak niedawno 2% przeszło covida, to trochę jak szukanie igły w stogu siana - ale ciekawe, czy wirus nie dotarł do nas wcześniej).