O hodowli grzybów i mikrym życiu słów parę….

Wcale nie tak dawno, bo około 100 lat temu, najtęższe autorytety nauki uważały, że pchły (na przykład) lęgną się masowo, jak kto nasika w kupę trocin!
Różne ( z punktu widzenia dzisiejszej wiedzy) bzdury powszechnie uważane były za pewniki!
Dopiero wtedy, gdy wspaniały człowiek i tęgi umysł – Ludwik Pasteur zabrał się za ten problem, wiedza PRAWDZIWA, potwierdzalna praktyką, zaczęła dominować w tej dziedzinie.
W toku swych badań wykazał on, że tylko od spełnienia kilku warunków zależy, czy niewidoczne gołym okiem zarodniki wszelakiego rodzaju porzucą niegroźną dla człowieka formę przetrwalnikową i zaczną się bujnie rozmnażać, staną się przez to WIDOCZNE, a ich produkty przemiany materii odczuwalne – szkodliwie i przykro, lub pożytecznie…

Za przykład niech mi tu posłuży wypraktykowany przez Króla Jagiełłę (tak gadają ) wynalazek – 1410.
Jak do kilograma cukru (pożywka) i czterech litrów wody (środowisko) dodamy 10 dkg drożdży (zarodniki tego mikrego życia) a całość ustawi się przy piecu (temperatura) to efekty bywają miłe…
A że wszystko, co miłe to zwykle reglamentowane, to wykonywanie tego eksperymentu w ilościach hurtowych prowadzi zwykle do ciasnego pomieszczenia z przypadkowo dobranym towarzystwem…
Ale to, to już polityka….

Szczególnie alergików wszelakiego rodzaju wcale nie trzeba przekonywać, że stale żyjemy w swoistym bioaerozolu składającym się z zarodników, pyłków, bakterii i wirusów…
Wyczuwają je, nawet jak ich nie widać!

A więc zarodniki, przetrwalniki wszelakiej maści – są! Są wszędzie!
Nie wszystkie od razu muszą być „mordercze”. Tych jest zwykle mniej, niż „obojętnych”, ale także są!
Sama ich obecność groźna nie jest. Zaczyna być niedobrze, jak trafią w ten wąski wycinek warunków, które dla nich stanowią „komfort klimatyczny”.
A co one lubią?

Zazwyczaj lubią ciepło i wilgoć!
Temperatury rzędu 30stC i naprawdę sporą wilgotność 80% i więcej.
Pożywka? Zawsze się jakaś znajdzie! Ściślej mówiąc- zawsze znajdą się takie mikroby, które lubią to, co jest, w 30 stC i sporej wilgotności!

A ponieważ budujemy SOBIE dom, w którym będziemy stale utrzymywali temperaturę „uważaną” przez te mikroby za już „znośną”, to zadbajmy o to, aby wilgotność w nim stale była znacznie poza zakresem tego, co pozwala na ich przebudzenie i rozwój!

Poruszona problematyka to temat-rzeka!
O wentylacji głównie tu być powinno, o tym jak , ale też dlaczego!
Dlatego taka dygresja!

Załączam tu tabelkę zależności termiczno – wilgotnościowych które prowadzą do przekroczenia punktu rosy, wykraplania wody na zimnych powierzchniach i wprost do tworzenia dobrych warunków dla tych naszych ”sublokatorów”.
Warto jej się przyjrzeć.



Adam M.