-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Dom kliników - Aleksandra
Jakieś dwa lata temu zapadła decyzja, że koniec z mieszkaniem w blokach. Całe dotychczasowe życie spędzone w wielkiej płycie blokowiska miejskiego dało się we znaki. Zapragnęliśmy z żoną czegoś własnego. Po spisaniu cech jakie powinien spełniać nasz domek i jego lokalizacja okazało się, że nie będzie to łatwa droga.
Najpierw chcieliśmy kupić gotowy domek, aby nie przechodzić przez proces budowania. Niestety ponad 6 miesięcy poszukiwań nie przyniosły skutku. Pragnęliśmy nabyć domek o dość prostej bryle z całym piętrem bez skosów. Poszukiwania były mało owocne.
Z obawami podjęliśmy decyzje o budowie własnego kąta.
Ja mógłbym mieszkać i w środku lasu. Żonka postawiła na bardziej praktyczne aspekty lokalizacji. Musiało być to zatem w granicach miasta, ale na jego obrzeżach, tam gdzie występuje komunikacja miejska, szkoła, sklep, a jest jednocześnie blisko terenów leśnych.
Czas na projekt
Zaczęliśmy jednak najpierw od wybrania projektu a potem dopiero poszukiwania działki do niej. Nieco na opak ale wiedzieliśmy jak ma mniej więcej nasz dom wyglądać.
Po przejrzeniu ogromnej ilości projektów pasującym nam okazał się projekt Willa Aleksandra z Archonu.
http://archon.pl/gotowe-projekty-domow/willa-aleksandra/m4715c3bd1cda6
Ostateczne stanęło jednak na tym, że projekt wykonaliśmy indywidualny na badzie Aleksandy, gdyż zakupiony gotowy wymagałby zbyt wiele przeróbek.
O wielkich przygodach z architektem jak i walką o PNB nie będę się rozpisywał. Ogólnie rzecz biorąc już na etapie rocznych przebojów z urzędami i architektem chciałem się poddać
Działka
Sądziliśmy, że znalezienie działki nie będzie jakimś wielkim problemem. Działka to działka. Wszędzie ich pełno... Nie mogliśmy się bardziej pomylić. Każda działka którą oglądaliśmy miała jakiś feler. A to na terenie zalewowym, a to prądu nie podłączą przez najbliższe kilka lat lub nie ma ustalonej służebności, brak drogi dojazdowej i jej w planach, zadłużonej działce. O kitach i wciskaniu ciemnoty przez biura pośrednictwa wspominać nie będę.
W końcu zupełnie przypadkiem udało się nam znaleźć działkę która ma niemal wszystko czego potrzebowaliśmy. Odpowiednią szerokość, regularny kształt, sąsiadów, wszystkie media przy drodze, drogę dojazdową, szkolę, las, komunikację itd. Jak wiadomo nie ma działek idealnych. Jednak to, że działka umiejscowiona była na niewielkim spadku. Pomiędzy jedną krawędzią a drugą działki spadek wynosił około 80 cm... do przeżycia. Do tego jeszcze teren w MPZP objęty tzw. ochroną archeologa. Koszt tylko nieznacznie przekraczał nasz budżet przeznaczony na ten cel. Staliśmy się posiadaczem działki
Formalności
To była jak do tej pory najgorsza przeprawa z papierami jaką w życiu miałem. Niekompetencja na każdym kroku. Przez cały czas udowadnianie, że nie jest się koniem.
Oczywiście bez zaświadczenia na którym jest napisanie "Stwierdza się, że Pan Xiński nie jest uznany za zwierzę zwane koniem". Projektant też nie do końca stanął na wysokości zadania. Co chwilę wynikały jakieś błędy projektowe, które studiując projekt dzień po dniu noc w noc wyłapywałem.
Ostatecznie nasz projekt wraz z dokumentacją jaką trzeba było dostarczyć do urzędu przyjął miano Encyklopedii i wyglądał tak:
Budowa miała rozpocząć się jeszcze w roku 2011. Wszystkie kwestie urzędowe prowadził nasz architekt na mocy upoważnień. To był błąd... Przez niego budowa w roku 2011 nie ruszyła, a ja nauczyłem się, że także w tych sprawach jak nie zrobisz czegoś sam to nikt tego nie zrobi odpowiednio dobrze.
W następnych postach przelecę nieco do przodu, gdyż budowa oficjalnie ruszyła 16.04.2012 i muszę nadgonić co nieco nie tracąc na opisach najważniejszych kwestii.
3 posty dziennika przeniesione z formy blogowej która mi nie odpowiadała na ową klasyczną
-
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Protherm Profi Dryfix - CZY TAKI IDEALNY?
Protherm Profi Dryfix - CZY TAKI IDEALNY?
Zdecydowaliśmy się na wznoszenie ścian z Porothermu w systemie Dryfix. Chcieliśmy budować z Ederu na klej, ale ceny w naszym regionie były zabójstwem, więc temat odpuściłem i pozostałem przy Dryfixie.
Pierwszy transport... JEST HURRRA! i chwila potem załamka... To za to G zapłaciłem tyle pieniędzy?
Zgłosiliśmy reklamację do Wienenbergera.
W odpowiedzi:
1. Otarcia pojedynczych pustaków powstały podczas transportu i rozładunku na co producent nie ma żadnego wpływu;
2. Dopuszczalny i akceptowalny przez producenta poziom jakości (AQL) dla badań cech zewnętrznych partii wyrobów jest ustalony na poziomie 6,5% (Księga Jakości ZKP);
3. Nie stwierdzono pęknięć zewnętrznych przechodzących przez całą wysokość pustaka – tylko takie nie są dopuszczalne. Nie stwierdziłem też żadnych innych wad wykraczających poza dopuszczalne warunki brzegowe i w ilości jak opisano w p.2
To, że rozładunek się przyczynił do powstania pęknięć to ok, ale część z pustaków to się rozpadała w rękach a wyglądała na całe, a w środku głębokie na niemal całą wysokość pustaków pęknięcia. Do tego wymiary.... Tak jak wysokość jest w miarę ok to na szerokość już nie jest tak wesoło. Poniżej kilka zdjęć tego jakże pięknie wychwalanego pod niebiosa produktu jaki jest Porotherm Profi Dryfix.... Miałem 3 transporty po ok. 20 palet. Pierwszy to absolutna żenada. Następne już lepsze, lecz rozmiary pustaków na szerokość pięknie sobie skaczą.
Zatem przewoźnik twierdzi, że 3% uszkodzeń jest dopuszczalne i sobie mogę składać reklamacje, a Wienenberger zwala wszystko na transport. Spychologia stosowana....
Nie wiem czy jest sens walczyć czy z ceramiką po prostu tak jest, że te 3% należy przyjąć na straty.
Łącznie z 1,5 palety by się zebrało czyli ilość oscylująca wokół 3%.
Ostatnio edytowane przez klinik ; 03-08-2012 o 14:39
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Poważny błąd konstruktora - domek by się złożył....
Przez wszystkie kondygnacje aż po antresolę prowadzi "dziura".
Za zgodą autora i konstruktora został na parterze skrócony słup. Konstruktor firmy wykonującej Filigran dostał wszelkie rysunki, rewizje, obliczenia itd. Miał zatem pełną świadomość, że na piętrze w spornym miejscu jest ściana nośna i na krawędzi otworu słupek z cegły pełnej.
Nazwijmy konstruktora "Wesoły Romek co prawie rozp******ił domek", nie wiem czy w ferworze konstruowania marketu czy innego budynku komercyjnego podszedł do tematu chyba po łebkach i zapomniało mu się, że ma ścianę nośną.
Na szczęście kierownik budowy i inspektor nadzoru zachowali czujność i od razu wychwycili, że coś nie gra w projekcie stropu. Wstrzymano zatem budowę na kilka dni, aby wyjaśnić sprawę. Projektant stropu na początku rżnął głupa nie wiedząc o co chodzi. Twierdząc, że wszystko jest ok, wyzywając przy tym inspektora i kierownika budowy od debili i kretynów... Pech chciał, że mój inspektor nadzoru jest dobry kolegą szefa tej firmy. Wiec szybki telefon do prezesa. Po godzinie telefon od Wesołego Romka. Z agresywnego i butnego typa nagle zrobił się łagodny baranek.
Pięknie przeprosił i przyznał się do błędu który mógł nas sporo kosztować lub wręcz złożenie się naszej inwestycji jak domku z kart. Musieliśmy teraz znaleźć rozwiązanie w jaki sposób sprawić, aby ściana pozostała na miejscu a dom się nie zawalił.
Po nowych obliczeniach wyszło, że strop utrzyma słupek z cegły pełnej z dużym zapasem pod warunkiem, że słupek i ściana na szerokości otworu drzwiowego staną się ścianami działowymi. Wykombinowane zostało ostatecznie tak, że fragment ten nie będzie stykał się ze stropem piętra i zachowany zostanie minimalny dystans 3cm.
Poniżej rysunek który mam nadzieję zobrazuje problem z którym się borykałem.
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Od jakiegoś czasu szef ekipy budowlanej pojawia się tylko po to by przywieźć chłopaków i wieczorem ich odebrać... Na budowie nie ma majstra który zarządza ludźmi. Nikt nikogo nie słucha a prace odkąd szef nie przebywa na budowie idą jak krew z nosa, o jakiejkolwiek dokładności można zatem zapomnieć...
Do tego jest coraz większy syf na budowie. Dbanie o materiał inwestora w ogóle nie istnieje. Jak nie ich to mają w dupie. Zostawiona paleta zaprawy murarskiej bez przykrycia, rozwalony płot pozostały tak przez 3 dni zapraszając każdego przechodzącego obok do swobodnych przechadzek. Już mnie cholera bierze. Ile można mówić... Przecież jak idą do kibla to nie trzeba im mówić, że mają się podetrzeć... Oczywiście o swoje dbają.. Jakże by inaczej...
Moje podirytowanie z dnia na dzień rosło i rosło.... A praca szła coraz gorzej, była coraz mniej dokładna a liczba puszek na budowie coraz większa....
Po interwencji u szefa wymyślili sobie nowy sposób. Na przerwę śniadaniową chadzali do pobliskiego lasu gdzie w spokoju przez 20 minut mogli się napić... Ekipa miała być w 100% nie pijącą... Nie pijąca to ona może była ale dla inwestora który przyjeżdza raz na 2-3 dni. Ja byłem 2-3 razy dziennie.
Dodatkowo zacząłem mieć podejrzenia co do swojego Inspektora Nadzoru Inwestorskiego, który miał sprawować pieczę nad budową abym oszczędził sobie nerwów. Szef ekipy miał wszystkie jego telefony wyraźnie w głębokim poważaniu, tak samo jak ekipa... Coś mi się zaczęło zdawać, że nasz inspektor nadzoru jest po prostu dogadany z wykonawcą. Było później kilka scen które świadczyły o tym ze Inspektor nie działa w moim interesie tylko w interesie świętego spokoju Wykonawcy. Niestety zebrałem wszystkie fakty do kupy zbyt późno.
Zatem pijąca ekipa bez majstra sprawiała, że ciśnienie we mnie rosło i rosło. Na Inspektora nie można było liczyć i nie spełniał on swojej funkcji tak jakbym tego chciał. W sumie to Inspektor nigdy jeszcze nie przywiózł ze sobą żadnego sprzętu pomiarowego...
Czas hardcorową przygodę zacząć...
Strop zalany.... oczywiście krzywo... szalunki wywaliło... więc musieli kuć... jak pokuli to i przy okazji porotherm na tym ucierpiał... Przy zdejmowaniu szalunków ze stropu piętra zrzucali je na dół... Ucierpiało na tym kilka sztuk XPS ocieplającego fundamenty... Do rachunku trzeba dopisać kolejne straty.
Jak skuli już beton z wybitych szalunków to widoczne elementy zbrojenia zakryli... gotową zaprawą cementowo-wapienną do której jeszcze dorzucali piachu. Nie dość, że to nie będzie trzymać to jeszcze będzie żarło stal. Ciśnienie skacze do poziomu prawie maksymalnego... Trzeba walnąć extra spazminę aby nie przenosić gniewu do pracy i domu, chociaż jest to bardzo ciężkie i nie zawsze dało się zapanować nad emocjami.
Potem już było tylko gorzej.
Kilka fotek...
A tutaj mamy płot przez 3 dni bez siatki...
Pięknie leżąca w ulewne dni paleta zaprawy... Zrobił się z tego piękny kamień.
Kolejny wywalony szalunek... skuty kawałek wieńca i wystające zbrojenie... Bez komentarz... A próba wypełnienia ubytków zaprawą cementowo wapienną to już był szczyt.... głupoty.
-
WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania
Witam,
Też buduję podobny dom na bazie aleskandry ale całkowicie zaprojektowany od nowa. Nie mam takich problemów z wykonawcami chociaż dach miał być skończony latem a dopiero stoi więźba. Myślę że możemy się wymienić doświadzceniami. Jak będa mógł w czymś pomóc to chętnie ([email protected]). Pozdrawiam
Tagi dla tego tematu
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
- BB Code jest aktywny(e)
- Emotikony są aktywny(e)
- [IMG] kod jest aktywny(e)
- [VIDEO] code is aktywny(e)
- HTML kod jest wyłączony
Zasady na forum