To tylko potwierdza po raz kolejny, że tymi wszystkimi certyfikatami niezależnie od klasy można sobie co najwyżej tyłek podetrzeć. Jak kocioł wyjdzie z laboratorium i trafi pod dach, to nikogo nie obchodzi co tam z komina leci. Tymczasem leci niestety sporo złego, a im gorszy instalator i palacz, tym więcej.