Napisał
wilcza75
... wstąpiłem, po cieśli/stolarzy, żeby dogadać się wsprawie zrobienia podbitki, szczytów, ganku, parkietu, schodów itd. Zaczęło się byle jak. Witając się z nimi o 8:30, poczułem, że zionie od gości niczym z gorzelni. Musieli już z rana "podleczyć się" po męczącej nocy. Później okazało się , że nie są to majstry, o których myślałem. Sądziłem, że ludzie ci wykańczali w drewnie domek znajomego(solidnie i tanio), tymczasem to nie byli