Nie wiem, dla mnie takie stawianie sprawy to absurd.
Maksimum empatii wskazuje, że gdybym, powiedzmy, utożsamiła się z taką norką, to chyba wolałabym pożyć i skończyć jako futro niż nie żyć wcale.
Przecież nikt dziś nie łapie norek w przyrodzie i nie przerabia ich na futra. Są w tym celu specjalnie hodowane (oby w dobrych warunkach). Gdyby więc nie zapotrzebowanie na futra, to tych zwierząt by nie było.
Cala ta ekologia sztucznych futerek, sztucznych choinek, ekologicznej skóry jest bez sensu. Rozsądniej jest przestać zużywać kosmiczne ilości paliw, które przyroda wyprodukowała przez miliony lat po to by zostały przez nas zmarnotrawione, nie jeździć tak bez sensu, nie konsumować tak bez sensu, nie zużywać, nie wyrzucać, ograniczyć konsumpcję, docenić wyrzeczenie. Taka postawa jest rozsądna, ale łatwiej jest egzaltować się zwierzątkiem...