Jak w temacie .Blok z wielkiej płyty strasznie słychać sąsiadów z góry zwłaszcza w ubikacji łazience i kuchni przez otwory grawitacyjne wentylacyjne a nie jakieś krzyki zwykła rozmowa czasami jest tak głośno ze nie słyszymy własnych rozmów .2 słychać przez sufit w średnim i małym pokoju .Codziennie ten moher( nie żadna babcia ) budzi nas o przed piąta jak się wybiera do kościoła , potem praca chałupnicza ciągle coś pierze przesuwa i tak cały dzień zero spokoju .Czasami mi sie wydaje ze te ciecie nas podsłuchują.Nie skutkują ani ciekawe epitety wypowiadana pod ich adresem na klopie ( słychać jak wchodzą do kibla ,wodę i głosy) ani interwencje następna chyba z nożem będzie .Czasami mi sie wydaje jak by oni mieszkali z nami w 1 pomieszczeniu.Pytanie w jaki sposób mogę choć trochę zniwelować uciążliwe odgłosy sąsiada z góry i jaki by był koszt takich zabiegów.Mozna takie coś zgłosić do spółdzielni blok nie jest nowy lata 80 - te .Na nowe mnie nie stać. W nocy i z samego rana dosłownie masakra słychać nawet jak się delikatnie na łóżko przewraca z boku na bok .Wydaje mi sie ze oni tez nas słyszą nie wydaje mi sie nawet jetem pewien .Zero prywatności .