Trwa remont mojego mieszkania. Blok wybudowany pod koniec lat 60. Parkiet zerwany. Decyzja byla trafna. Pod parkietem smierdzacy czarny klej, wygladajacy jak smola. Niezle sie pali, wiem bo probowalem. Problem jest w tym, ze zerwanie go to kucie przez kilka tygodni. Sam skuwalem przez chwile, ale to tragedia, calkowicie zespolony z betonem. Stanelismy w miejscu. Mi zalezy na czasie, a gosc ktory mi remontuje mieszkanie nie wie co robic. Moj fachowiec twierdzi, ze jak sie zrobi warstwe izolujaca i wylewke, to podloga bedzie "chodzic". Czy spotkal sie ktos z czyms podobnym? Czy moze mi ktos podac rozwiazanie, co robic? jak materialy zastosowac? Czym to przykryc? Bede wdzieczny bardzo za pomoc.