Witam.
Byś może wielu z Was nie zdaje sobie nawet sprawy z tego że potrafią takie pożary powstawać nawet regularnie w użytkowanych kominach...
Być może nawet wielu nie zdaje sobie sprawy że taki pożar już mieli u siebie...
Nie zawsze go widać wbrew opiniom, a jeśli już, to nie zawsze jest ktoś wtedy w domu i dlatego go nie zauważa...
A z mojego doświadczenia wiem że bywają, lub na pewno będą bywać u co...powiedzmy dziesiątego posiadacza kominka, u co dziesiątego posiadacza pieca na węgiel czy nawet wydawać by się mogło, nowoczesnego pieca na ekogroszek.
Zawsze akurat u tego, który zaniedbał sprawę wizyt kominiarskich w domu.
A powinno się kominiarza przyjmować w roku cztery razy...ktoś tego w ogóle przestrzega...???
Dla wyobraźni - wystarczą dwa tygodnie palenia świeżym, mokrym dębem, brzozą, sosną, trzy, cztery tygodnie palenia kiepskiej jakości węglem...i potem kilka iskier...
Wedle prawa komin po pożarze sadzy nadaje się do wymiany lub całkowitej przebudowy. Jak to zrobić w dopiero co wybudowanym domu???
Myślę że to jest temat warty poruszenia przez Redakcję.
Temat "kultury użytkowania" urządzeń ogniowych i kominów we własnym domu. Tej kultury i świadomości technicznej po prostu brak w naszym społeczeństwie.
Dlaczego? Bardzo proste. Bo większość ludzi zwykle "zlewa" przepisy. I większości ludziom żal jest wydać sto-dwieście złotych więcej na kominiarza, czy kupić drewna z dużym zapasem, by spokojnie przeschło do następnej zimy...
Poddaję pod dyskusję...
Pozdrawiam.