przypomniała mi się pewna starsza pani, która miała w sowim domu dwa pokoje, z jednego korzystała na "codzień" - czyli oglądała telewizję, spała itp.,
a drugi był zawsze zamknięty, wyszykowany i w nim przyjmowało się specjalnych gości. Jak się odwiedzało starszą panią to się wiedziało, czy się awansowało na gościa specjalnego - czy też pozostawało się w randze gościa zwykłego
Ksiądz był oczywiście gościem specjalnym, ale miał jedną wadę - nie zdejmował obuwia. Starsza pani na jego wizyty rozkładała folię na swój perski dywan....
dywan było widać, a jakże, niech se księżulek nie myśli od "bidoków" przyszedł, ale brudzić buciorami? co to to nie ...