Witam. 2 tygodnie temu „fachowcy” od parkietów ułożyli mi podłogę w całym domu. Łącznie ponad 100 m2 – koszt ponad 20 000 zł. Podłoga jest z desek dębowych o wym. 100x10x2,2 cm. Problem w tym, że całość nadaje się teraz wyłącznie do zerwania.
Dogadaliśmy się wiosną ubiegłego roku. Ja kupiłem 4,5 m3 desek dębowych (calówek) a oni mięli je wysuszyć do odpowiedniej wilgotności w suszarni, wyrobić na tzw. pióro/wpust, ułożyć, wycyklinować i polakierować. Deski oczywiście wysuszyli, wyrobili i gotowe przywieźli do mojego domu. Wtedy też zauważyłem pierwszy problem. Po złożeniu kilku sztuk na sucho okazało się, że nie przylegają one idealnie do siebie i występują miedzy nimi szczeliny o gr. od 1 do 4 mm. Gdy zwróciłem na to uwagę swoim „fachowcom” zapewniali mnie że to normalne i są na rynku odpowiednie szpachle do wypełniania tego typu szczelin tak że po ułożeniu nic nie będzie widać. Po ułożeniu podłóg w całym domu (jeszcze przed szpachlowaniem i lakierowaniem) deski wyglądały tak, że praktycznie każdą warstwę oddzielała 2-3 mm szczelina. Następnie „parkieciarze” zaszpachlowali i polakierowali całość podłóg. Po zakończeniu prac faktycznie podłoga wyglądała nieźle. Rozliczyliśmy się a Panowie wystawili mi fakturę na której w rubryce uwagi dali mi(na moją prośbę) gwarancję na wykonaną usługę na okres 2 lat.
Niestety po kilku dniach szpachla między deskami popękała i oddzieliła się od desek, a lakier w miejscach łączenia desek dosłownie potrzaskał. Całość wygląda fatalnie. W między czasie zaczerpnąłem opinii u innych parkieciarzy i powiedzieli mi, że przyczyną jest źle wyrobiona deska. Deski powinny od samego początku idealnie do siebie przylegać i po ich ułożeniu nie powinno być miedzy nimi żadnych szczelin. Ponadto powiedzieli, że szpachlę stosuje się jedynie do uzupełnienia ubytków występujących w drewnie np. w sękach. Dziś już wiem, że deska została wadliwie wyrobiona i w takiej postaci nie powinna być w ogóle układana.
Na poniedziałek jestem umówiony z „fachowcami” którzy układali mi podłogę i wiem, że rozmowa nie będzie łatwa. Poradźcie proszę jak się zachować i jak wyegzekwować swoje. Dla mnie jest trzy wyjścia z tej sytuacji:
1. zerwanie podłóg, ponowne przerobienie desek z odzysku tak by idealnie do siebie przylegały i ułożenie ich na nowo, (mało prawdopodobne do wykonania)
2. zerwanie podłóg i ułożenie nowych desek,
3. zwrot kosztów za materiał (deski + chemia) oraz robociznę łącznie ponad 20 000 zł
Aż się boję tej rozmowy bo wiem że łatwo nie będzie.Jesteśmy z żoną załamani. Poradźcie jak się zachować w tej sytuacji. Wady są na tyle oczywiste, że nie podejrzewam żeby gość próbował wyprzeć się swojego błędu. Może ktoś z was miał podobny problem. pomocy