Było (I wciąż jest) o pseudohodowlach, w których cierpią psy i koty, to ja napiszę o naszych braciach jeszcze mniejszych.
Kiedy ktoś (najczęściej dziecko) wpada na pomysł, że chce mieć papużkę, chomiczka, szczurka, świnkę morską albo króliczka, to najprostszym, wręcz oczywistym, wyjściem wydaje się wycieczka do najbliższego centrum handlowego, w którym niezawodnie znajdziecie sklep zoologiczny (najczęściej sieciowy). W sklepie wybierzemy z pewnością najmniejszą rozczulającą świneczkę, króliczka, chomiczka... Te większe nie mają szans, chyba, że ktoś potrzebuje strawy dla swojego węża. Żeby taki gryzoń się za szybko nie "przeterminował", oddziela się go od mamy bardzo wcześnie - z reguły stanowczo za wcześnie. Wiele z tego powodu umiera jeszcze w sklepie albo, oddzielone od rodzeństwa, już w domu. No ale takie zwierzątko niewiele kosztuje, więc szybciutko można kupić nowe. Dla sklepu strata też niewielka, bo na zapleczu w klatkach produkcja kolejnych trwa w najlepsze.
Co więc robić? Wklepać w google np. "papuga falista" albo "świnka morska", wejść na jakiekolwiek forum papuzie lub świnkowe i poszukać zwierzątek do adopcji. Często są tam również całkiem młode zwierzątka, które komuś się znudziły, albo urodziły w domowej hodowli. Można znaleźć hodowle prowadzone przez prawdziwych pasjonatów (chyba najczęściej papug). Można też na allegro znaleźć zwierzęta do oddania albo pochodzące z nie tyle hodowli, co przypadkowego rozmnażania u amatorów. Łatwo rozpoznać takie aukcje - wystawiający na przykład nie zgadzają się na wysyłkę pocztą ani pociągiem, są gotowi dowieźć pupila, wklejają zdjęcia zwierzątek trzymanych na rękach. "Producenci" natomiast bez oporów pakują papugę w pudełko i nadają jako przesyłkę pocztową.