Na szybko przeklejam temaciki wyszukane przez dziewczyny z rottkowego fo


Szkielety psów, ale "w stanie zadowalającym"

Monika Kosz-Koszewska2011-02-23, ostatnia aktualizacja 2011-02-24 11:29

Na posesji w Bielsku Podlaskim cierpią wygłodzone i zmarznięte psy. Potrzeby interwencji nie widzi burmistrz i inspektor weterynarii, który uznał, że skoro pies daje radę dojść do bramki, to jest "w stanie zadowalającym"

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami przypadkiem dwóch wychudzonych psów z ul. Pronina w Bielsku Podlaskim zajmuje się od ubiegłego roku. Jak mogliśmy się przekonać, czworonogi podobne do dogów to jedynie skóra i kości. Policzyć można każde żebro, brzuchy mają zapadnięte... Nie są agresywne, wręcz przeciwnie, wskakują na ogrodzenie, łapczywie połykając przyniesione jedzenie. Jednak w odróżnieniu od wielu innych tego typu interwencji, zwierzęta nie są uwiązane na łańcuchu przy jakimś zaniedbanym domostwie. Wręcz przeciwnie, biegają samopas przy wystawnej willi. Od mrozów, które ostatnimi nocami spadają do 20 stopni poniżej zera, chowają się pod betonowymi schodami. Po raz kolejny obrońcom zwierząt nie udało się wczoraj zastać kogokolwiek z właścicieli.

- To już czwarta nasza wizyta po tym, jak dostaliśmy informację od mieszkańców o bardzo złym stanie zwierząt. Byliśmy tu za każdym razem z policją, poprzednio 5 lutego. Nigdy nie było właścicieli. Jednak za pierwszym razem rozmawialiśmy z ich dorosłym synem. Według jego informacji rodzice są za granicą. Weszliśmy na posesję. Nie było miski z wodą czy karmą. Człowiek twierdził, że właśnie się po nią wybierał. Spisaliśmy protokół, próbowaliśmy pouczyć, aby ci ludzie polepszyli stan psów. Policja ukarała też mandatem za brak aktualnych szczepień. Kiedy jednak pojawiliśmy się kolejnym razem, stan zwierząt był taki sam. Dziś przyjechaliśmy z zamierzeniem odebrania psów - mówi Anna Jaroszewicz, prezes białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które działa na terenie całego województwa podlaskiego.



Odebrane psy miały trafić nie do schroniska, ale do domów wolontariuszy. Zdaniem społeczników każda noc przy takim mrozie może być decydująca.

- W momencie, kiedy udało nam się wejść na posesję, okazało się, że nie ma miejsca, gdzie psy mogłyby się schronić przed zimnem, śniegiem czy deszczem. Za domem stała jedna buda, w którą nie zmieściłby się żaden z tych psów. W skrzynce i do bramki przyczepione są gazety i korespondencja, co oznacza, że zwierzęta są pozostawione bez opieki - dodaje Rafał Linczuk z TOZ.

Członkowie towarzystwa nie spodziewali się jednak, że przyjdzie im stoczyć tak trudną walkę o odebranie psów, która na dodatek nie doczekała się na razie pozytywnego finału. Wczoraj złożyli na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. O wsparcie w interwencji, co nakazuje polskie prawo, prosili Powiatowy Inspektorat Weterynarii i burmistrza. Ale jedna kontrowersyjna decyzja pociągnęła kolejne. Dwóch weterynarzy z urzędu nie widziało podstaw do odebrania psów.

Weterynarz Ilona Andrzejczuk, która widziała psy, pytana o to, czy coś ją zaniepokoiło podczas oględzin, odpowiada: - Zaniepokoiło mnie, że zostałam wyrwana z marszu do tej sprawy, nie lubię takich sytuacji.

- Chodzi nam o stan psów i warunki, w jakich trzymają je właściciele - precyzujemy.

- Tych psów nie można było zbadać, bo nie dało się wejść na teren posesji. Do bramki podbiegł tylko jeden. A skoro mógł podbiec, to uznałam, że jest w stanie zadowalającym - mówi Ilona Andrzejczuk.

Dodaje, że jeśli uda się skontaktować z właścicielami, to poproszeni oni zostaną o zbadanie psów. Na pytanie, co, jeśli z właścicielami nie uda się jednak skontaktować, nie potrafi odpowiedzieć.

- Znęcanie się nad zwierzętami to nie tylko walenie po głowie kijem, podpalanie czy inne katowanie. To także głodzenie psa, brak opieki i odpowiednich warunków bytowych - mówi Anna Jaroszewicz. - A jednak lekarz weterynarii uznał, że skoro zwierzęta same chodzą, to są w zadowalającym stanie. Czy to oznacza, że powinny konać i czołgać się przed panią weterynarz? - pyta.

Pozytywnej decyzji na odebranie psów nie wydał też burmistrz Bielska Podlaskiego, który także był dwukrotnie na miejscu i widział psy. Członkowie TOZ próbowali się z nim umówić od poniedziałku.

- Ci ludzie wiedzą od kilku miesięcy o tej sprawie, ale nas wcześniej nie informowali. A teraz chcą decyzji od ręki. Widziałem: psy są chude, ale może to taka rasa, bo są podobne do chartów, a jeden jest garbaty, więc trudno coś stwierdzić. Dzwoniłem do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii i usłyszałem, że są w odpowiednim stanie, a ja nie jestem lekarzem, nie znam się na tym. Odpowiemy tym państwu w ciągu kilku dni, ale odpowiedź będzie odmowna. Kilka lat temu za takie zezwolenie na zabranie psów właścicielowi musieliśmy zapłacić kilkaset tysięcy, bo sprawa trafiła do sądu, a my musieliśmy pokryć koszty schroniska - mówi burmistrz Eugeniusz Berezowiec.

W takiej sytuacji jedynym sposobem interwencji może być nakaz prokuratorski. Na ten trzeba poczekać, aż policja skieruje postępowanie do prokuratury. Według przepisów w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu, policjant, a także inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami może zabrać zwierzę, a dopiero potem prosić o zgodę burmistrza. Ale po całym dniu walki w urzędach, społecznicy muszą naradzić się nad tą decyzją.

- Czujemy się po dzisiejszym starciu z biurokracją bezsilni. Ale na pewno się nie poddamy, bo boimy się o życie tych zwierząt - mówi Monika Stelmaszczyk z organizacji.

Komentarz

Nie trzeba być specjalistą, żeby stwierdzić, że zwierzęta są maksymalnie wychudzone i wygłodzone, a stan taki według kontroli TOZ-u utrzymuje się od wielu miesięcy. O tym fakcie poinformował zresztą zapewne ktoś z sąsiadów, kto częściej widzi, jakie warunki mają te zwierzęta. Przez weterynarzy i gminę społecznicy zostali potraktowani z lekceważeniem. Dla mnie wstrząsająca jest przede wszystkim opinia lekarzy. Psa nie widać - dobrze. Pies jest w stanie się poruszać, jeszcze lepiej. Biurokracja nie zna litości. Czy waszym zdaniem znęca się tylko ten, kto wlecze psa za samochodem?

Monika Kosz-Koszewska


Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok

Zdjęcia i film, artykuł pod linkiem:

http://bialystok.gazeta.p...35,9156496.html