jest tak: mam salon, a w nim mam ogrzewanie podłogowe wodne i połowa salonu jest w płytkach, a drugą połowę zostawiłem sobie pod parkiet, wylałem go specjalnie niżej, żeby nie było kłopotu z położeniem klepek. Stwierdziłem, że łatwiej będzie wylać na ten dołek wylewkę samopoziomującą, jeśli okaże się zbyt głęboki, niż pruć go, jeśli okaże się że parkiet się nie mieści. Wtedy jeszcze nie miałem rozeznania, co jest na rynku. Jak przyszło do kupowania parkietu, parkieciarze zaproponowali mi na podłogówkę panele 2 warstwowe. Takie panele mają 10 mm grubości. Pomyślałem, że po prostu kupi się wylewkę samopoziomującą i wyleje brakujące 10 mm, a na to przyklei się te panele. Ale okazało się, żę parkieciarze nie chcą tego robić - coś kwękają i kręcą. Zapytałem innego parkieciarza co o tym myśli i powiedział mi, że wylewki samopoziomujące po jakimś czasie odchodzą od podłoża, nawet nie pękają, ale nie trzymają się betonu, na który je wylano i dudnią i pewnie dlatego ci pierwsi parkieciarze nie chcą mi jej zrobić.
No i mam pytanie co tu robić? Czy faktycznie nie wymyślono jeszcze takiej wylewki, która nie odlezie? Jeśli nie wylewką, to czym podnieść poziom o te 10 mm? A może nie podnosić, tylko dać dechę 20 mm?
Styropianu pod podłogówką mam 10 cm + 2 cm tego ze sreberkiem, na którym leżą rurki. Może trochę przez te dechy ciepła się przebije (mam tam na 17 m2 dwa oddzielne zwoje rury)? Zawsze 2-ga połowa salonu będzie hajcować przez gres. Jak myślicie, co zrobić?