Napisał
LuMa
Żeby nie bylo bicia piany juz wyjasniam koledze 'specjaliscie'. Znajomemu po polozeniu dachowki musieli dekarze wejsc jeszcze raz na dach, zeby cos poprawic i dachowki... popekaly (wszystkie dachowki pekaja, jak sie po nich przejdzie?) Nie wiem, jak to sie nazywa fachowo. Ja to okreslilam jako kruchosc.
A tak na marginesie. Nie musi sie kolega tak unosic. Forum jest chyba po to, zeby mogli sie na nim wypowiadac nie tylko fachowcy, prawda?
Dekarze, z ktorymi rozmawialam nic nie wspominali o dacie produkcji 2005. Po prostu nie chca klasc tej dachowki. A nie pracuja w tej branzy od roku i roebena tez kladli nie raz.