Na podstawie dokumentacji geotechnicznej była konieczność wymiany pierwszej warstwy gruntu pod płytą (na głębokość ok 1,5m). Po wykonaniu wykopu i wsypaniu pierwszej warstwy (ok 20cm), w połowie zagęszczania zaczęły się deszcze (jesień 2016).
Dalsze zagęszczanie skutkowało tylko robieniem plastycznej mazi, zamiast utwardzaniem. Dodatkowo operator koparki z kolegą szukali jakiejś zgubionej części i zaraz po deszczu złazili mi buciorami całą powierzchnię przez co zrobiło się kleiste bagienko.
Niestety dopiero wtedy dotarło do mnie, że przywieziony piach nie jest zbyt dobry. Jest to piasek pylasty, w którym 95% to frakcje do 0,5mm, z czego 15% to pyły.
Gdy piach trochę przesechł, nasypano kolejne 10-20cm suchego piachu (zalecenie geotechników, by nie przeciążać już I warstwy) i podjęto próbę zagęszczania całych 40cm zagęszczarką o masie chyba 400kg. Niestety znowu przyszły deszcze, zagęszczarka grzęzła i już nie było sensu kontynuować, by znowu nie zrobić błota.
Od zimy 2016 nic się na budowie nie działo - deszcze padające przez cały 2017r wraz z i tak wysokim stanem wody, stworzyły w wykopie jezioro, które dopiero teraz zeszło do poziomu górnego tej II warstwy. Zakładam, że za dwa miesiące woda opadnie do pierwotnego dna wykopu.
Jak sądzicie, czy przez te półtora roku, lekko zagęszczony piach w zalanym wykopie dogęścił się na tyle, że jest sens ponownie wjeżdżać zagęszczarką 500kg? Czy może należy zaczekać, aż woda opadnie do dna wykopu - te 40cm, a może i 50cm? Czy przed próbą zagęszczenia tego należy zerwać II warstwę i dogęszczać ponownie warstwę I (która wcześniej w kilku miejscach była plastyczna)? A może trzeba zerwać wszystko i wrzucić nowy (grubszy) materiał, zagęścić, a obecny wrzucić na górę?
Rozmawiałem o tym z zaangażowanymi osobami i oczywiście każdy uważa inaczej... jak należy postąpić, by to wreszcie zagęścić rozsądnym kosztem i iść dalej?