-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Zaczęliśmy!
WYSTARTOWALIŚMY!
Kredyt przyznany, więc pora zacząć! Bezwstydnie ściągając z Whispera ogłaszam, że nasza działka zmieniła się w działkobudowę
Ruszyliśmy pełną parą, w ciągu dwóch dni mamy podłączony prąd, wykopaną studnię na cele budowy oraz zakończone prace ziemne. Sama nie wiem, jak udało się to wszystko skoordynować. Przez ostatnie kilka dni co noc musiałam ładować komórkę, bo zachowywała się zupełnie jak Eryk w reklamie Idei Poszukiwania studniarza, załatwianie przyłącza, zdawanie relacji z placu budowy... wszystko z telefonem w ręku. Teraz już wiem, dlaczego kiedyś budowy ciągnęły się latami - ciężko było coś załatwić bez telefonu. Jak na razie mamy szczęście i wszystko idzie bez wielkich komplikacji. Nasza lista wykonawców godnych polecenia wciąż się rozrasta i oby tak trwało dalej A tutaj znajdują się fotki z budowy:
W poniedziałek dojeżdżają materiały z Legalettu i zaczyna się zabawa ze styropianem, rurami i na końcu betonem. Na razie wciąż nie mamy ekipy, która postawi nam ściany i dach, więc szukamy zawzięcie - może ktoś z forumowiczów ma namiary na kogoś godnego polecenia?
Pozdrawiam serdecznie
YaMarzena
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Dzisiaj na budowie kompletny marazm. W południe ekipa przerwała prace, bo żar lejący się z nieba nie pozwalał na oddychanie, nie mówiąc już o wysiłku fizycznym. Najpierw trochę pomarudzili na upał, potem część ekipy poszła wykąpać się w Wiśle (wariaci!), a Szef został dotrzymać mi towarzystwa.
Dzisiaj wykopali, położyli i zakopali rurę doprowadzającą powietrze do kominka oraz rury, w których zostaną ułożone w przyszłości przewody z prądem. Zakopali też styropian pod kątem naokoło całego domu. Jutro będą robili drenaż i może w końcu ułożą styropian na pospółce. Kurcze, zaczęło się ślamazarzyć, a ja straaaasznie nie lubię jak coś się przeciąga
Ponadto na koniec tygodnia przewidują opady, tak więc zalewanie płyty przesunięto z soboty na poniedziałek. I jak ja mam w takim tempie zrealizować plan spędzenia świąt we własnym domu, no jak?
Idę się pociachać...
YaMarzena
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Postanowiliśmy się ogrodzić. A co, tacy jesteśmy. Zaczęliśmy już kombinować a skąd tu ekipę wziąć, a bo to trzeba 300 m podmurówki zrobić, a ile to będzie kosztowało itp. Zrobiliśmy też wizję lokalną, tzn ustaliliśmy rogi działki. Trzy. Czwarty zniknął. Kurka, ktoś po prostu przyszedł w nocy i ukradł nam róg Albo już mu się znudziło z nami i sam uciekł...
Coś trzeba było zrobić. No więc zrobiłam. Zadzwoniłam do geodety, żeby pomógł nam szukać czwartego rogu Geodeta zjawił się z pomocnikiem (taki róg przecież to mógł się schować nie wiadomo gdzie). I zaczęli szukać...
Szukają, szukają, znaleźli! W samym środku chaszczy:
Okazało się, że przez 5 lat kawał działki zarósł nam tak, że ciężko tam dojść. No i co teraz? Możemy albo grodzić się przez chaszcze (nie chcemy ich wycinać, bo stanowią naturalną barierę od ulicy) albo przesunąć ogrodzenie przed chaszcze, ale wtedy tracimy, bagatela, jakieś 400m2 działki
A jak przez chaszcze to kto tam wykopie rowek pod podmurówkę? Hmmm... może ktoś zna jakąś tanią ekipę do ogrodzenia?
Pozdrawiam
YaMarzena
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Poznajmy się
Weekend upłynął nam baaaardzo pracowicie na zwiedzaniu domów naszych znajomych i poznawaniu Forumowiczów. Przez dwa dni dowiedzieliśmy się więcej, niż przez dwa lata czytania Muratora (kurcze, redakcja nas powiesi za taką antyreklamę ). Ale po kolei:
W sobotę wybraliśmy się do znajomego, który dwa lata temu wybudował dom, a kilka dni przed naszą wizytą zafundował sobie staw kąpielowy. Wcześniej nie chciał z nami w ogóle gadać - dla niego byliśmy cieniasami, którzy nie budują domu Żartuję oczywiście Staw wygląda tak:
To alternatywa dla zwykłego basenu: staw jest tańszy zarówno w budowie jak i późniejszym utrzymaniu, bardziej ekologiczny (nie ma żadnej chemii) i nie wymaga spuszczania wody na zimę. Same plusy. Co prawda o basenie lub stawie zaczniemy myśleć najwcześniej za kilka lat, ale pomarzyć sobie można...
Za to niedziela upłynęła całkowicie pod znakiem spotkania z Forumowiczami. Dzięki Jagnie (Jagna, jeszcze raz wielkie thanks!), która zaprosiła nas do siebie, poznaliśmy również Maluszków (czyli Beatę i Jacka).
Zaczęło się niewinnie:
Najpierw wyglądało to tak:
A już po kilku minutach tak:
Towarzystwo po prostu pokładało się ze śmiechu. Oj, lubię ich
Poniżej kilka fotek z grilla z nieautoryzowanym komentarzem:
To Beata i Jacek (zwani Maluszkami, ale do tej pory nie mam pojęcia dlaczego )
Jagna i Paweł, czyli nasi cudowni Gospodarze
Metamorfoza Mikołaja - rewelacyjny dzieciak
Jagna z dzieckiem... i jak dziecko
Trzej Ważni Inwestorzy rozmawiają o Ważnych Rzeczach... A kobietki przy piwku...
Na koniec zagadka: Co jest na zdjęciu?
Jagna kazała mi patrzyć na to z zachwytem i podziwiać... Podziwiałam, w końcu życie mi miłe Dla zwycięzcy nagroda
Było ekstra, za to jutro na naszej działkobudowie pojawia się prawdziwa, zupełnie nowa.... EKIPA
Pozdrawiam
YaMarzena
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Owszem, ekipa się pojawiła, ale mam ochotę przyswoić sobie w trybie ekspresowym kilka siarczystych zwrotów...
Ale po kolei. W ostatnim etapie wybierania firmy do stanu surowego na placu boju pozostały już tylko dwie. Cena różniła się nieznacznie, ale nam zależało bardziej na czasie. Wygrał w końcu człowiek, który obiecał rozpoczęcie prac w przeciągu trzech dni. Zaraz zaczną, potem postawią barakowóz, ruszą z kopyta że ho ho! Ho ho... płakać mi się chce... Oczywiście nadal kończą inną budowę Do nas przysłali dwóch totalnych lewusów do kopania fundamentów pod garaż. Kopacze to prawdziwe "fachury", o czym świadczą przekrwione oczy, nieświeży (hmmm, to raczej delikatne stwierdzenie) oddech i zapach (czytaj smród) ciała świadczący o braku kontaktu z wodą przez ostatnie pół roku. O ile przy swoim szefie jeszcze nic nie mówili, to jak przyjechałam dzień później sama to od razu się zaczęło.
Osoby dramatu: Lewus1 (L1), Lewus2 (L2) i Ja (ja ):
L1: a dzieńdoberek szefowo, niech pani popatrzy jak żeśmy tu wszystko ślicznie pokopali
ja: (patrzę)
L1: a ten szef co to nas wynajął, żebyśmy u Pani pracowali to nam dzisiaj na dwóch dał 20 złotych na śniadanie, nawet na fajki nie starczyło (tutaj dramatyczny gest rozdzieranej koszuli)
ja: (patrzę na reklamówkę z piwkiem i już wiem, co było na "śniadanie")
L1: a ten szef skurczybyk jeden, po ciepłych krajach sobie lata, a człowiek nie ma co do granka włożyć
ja: ("raczej wlać" myślę sobie)
L2: to może szefowa dałaby 20 zł na papierosy?
ja: nie mam przy sobie pieniędzy
L1: szefowa da, a wtedy się dogadamy i my szefowej za pół ceny tę chałupę postawimy, po co nam ten szef?
ja: (ossszzz kurcze!!!! ) na głos: niestety, mamy podpisaną umowę
L2: te cholerne umowy, z nami szefowa nie musiałaby niczego podpisywać, nam się wierzy na słowo
ja: ("jasne, a dom tez byłby raczej tak na słowo") na głos: no niestety, może innym razem (kurcze, ja to chyba za miła jestem )
A teraz efekt jest taki, że zaczynam się bać jechać dzisiaj na budowę - a jak znowu mnie dopadną lewusy i będą żebrać o pieniądze? "Trzeba twardym być, a nie miętkim" jak pisze nurni w swoim dzienniku, zacisnę zęby i będę twarda nie przymierzając jak Roman Bratny Dopiero teraz w pełni doceniam fachowców od Legalettu: szybko, sprawnie i jakoś tak... nowocześnie
No i właściwie nic się nie robi na budowie... Lewusy lewusują, ja się niecierpliwię, inne budowy się kończą... Już wiem, co przeżywa zaba_gonia i Martka... Nie mam pojęcia, kiedy ekipa ma zamiar wejść "na poważnie"
Ale są i jasne przebłyski. Dzięki Jagnie (a właściwie dzięki Pawłowi Jagny) mam już załatwionych ludzi do zrobienia ogrodzenia. Zaczną w następny poniedziałek. Po analizach kosztów (heh, jak to brzmi) stanęło na planie minimum, czyli podmurówka, słupki i spawane przez mojego tatę przęsła z kątowników. Jak się odpowiednio daleko stanie, to nie będzie wyglądać tak źle
Dosyć pisaniny, jadę na budowę... Trzymajcie za mnie kciuki
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Pojechałam na budowę... Obejrzałam sobie pusty plac i wróciłam
Po drodze odbyłam krótką rozmowę telefoniczną z kierownikiem ekipy (K):
ja: Dzień dobry, byliśmy umówieni na dzisiaj, ekipa miała bloczki fundamentowe stawiać, a tu nikogo nie ma... (zawód w głosie, na razie zero złości)
K: A bo samochód się zepsuł, towar odwołałem, bo ludzie jeszcze tutaj pracują - (tutaj??? czyli gdzie????) - jutro już na 100% ruszamy, słowo (to samo mówił wczoraj)
ja: a ja jechałam 40 kilometrów w jedną stronę tylko po to, żeby popatrzeć na fundamenty... (wciąż tylko żal w głosie). Mógł mnie pan uprzedzić, nie marnowałabym czasu
K: Przecież mogła pani zadzwonić do mnie wcześniej, ja taki zarobiony jestem, że nie mam głowy do myślenia o telefonach. (Oszzzz ty!) A poza tym przecież pani wcale nie musi być na budowie!
ja: (adrenalina już rośnie) Proszę pana, jeżdżę na budowę nie z nadmiaru wolnego czasu, tylko na wyraźne życzenie banku robię zdjęcia z każdego etapu prac. (i z coraz większą satysfakcją w głosie) Porozmawiam z szefem o zwrocie za benzynę, skoro wczoraj się umawialiśmy a Pan nie dotrzymuje terminu i nawet nie raczy mnie o tym powiadomić. Do widzenia.
Nooo... jakbym miała normalną słuchawkę tobym nią wtedy huknęła! A tak tylko z rozmachem zamknęłam klapkę Na szefa napuściłam Wojtka i resztę dnia spędziłam na oglądaniu cholernie drogich mebli, co jeszcze bardziej popsuło mi humor
Kurka, idę jeść lody, Wojtek właśnie wyjął je z lodówki
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Ekipa przyszła podobno, ale tylko na chwilę. Zostawili takie coś:
Najbardziej rzuca się w oczy jednak to:
Czy widzicie ludzi uwijających się przy pracy? No właśnie
Za to weekend był baaardzo przyjemny Jagna znowu zorganizowała grilla, a ponieważ jej misją jest poznawanie wszystkich ze wszystkimi, więc tym razem w końcu poznaliśmy Martkę i Whisperów
Jagna, Luśka, Martka, Maluszki, Whisper i Paweł: dzięki za wspaniały wieczór
Po wizycie Wojtek powiedział, że już wie dlaczego budujemy dom. Dla widoku zachodzącego słońca . Nie wiem tylko, czy nasze zachody będą tak piękne jak zachody u Jagny. Zresztą sami oceńcie:
A dzisiaj znów pojechałam na budowę i co? I nic, ekipy znowu nie ma
Obciążę ich kosztami leczenia mojej nerwicy!
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Dzisiaj dzień bez budowy... Wojtek mówi, że to przymusowy odwyk Kilka zaległych zdjęć wala się po twardym dysku, więc je powklejam.
Maszkarek garażowy, na który nie mogłam już patrzeć, wygląda trochę lepiej. Powstały wszystkie ścianki fundamentowe, do środka wsypano piasek i lekko wyrównano. Teraz prezentuje się to tak:
Tylna część garażu to zaplecze dla mojego Taty, żeby mógł sobie trzymać swoje skarby: śrubki, nakrętki, podkładki, gwoździe itp. W ogóle mój Tata hołduje zasadzie, że "wszystko może się przydać". W związku z tym zbiera, chomikuje, kisi i utyka po kątach. Zabrania mi kupować, bo mówi, że przecież wszystko ma i mogę do niego po to przyjechać. A jak przychodzę wreszcie po jakąś śrubkę to po pół godzinie szukania, przerzucania słoiczków i pojemników (przy każdym mamrocze coś w stylu "gdzieś właśnie tutaj to było, dziwne...") odwraca się i mówi: przecież nie jest to takie drogie, możesz sobie kupić
Z utykaniem rzeczy po kątach wiąże się jeszcze jedno hobby mojego Taty. Otóż kocha On promocje i wyprzedaże. Pod tym względem bije na głowę mnie i moją Mamę razem wzięte. Mówimy oczywiście o wyprzedażach w Praktikerze, Obi czy innej Castoramie. Jak tylko wpadnie Tacie w ręce gazetka z aktualnymi promocjami to natychmiast wsiada w samochód i jedzie. Wraca.... z pustymi rękami. A przynajmniej tak to wygląda Mama kiedyś podejrzała Tatę, jak wracając ze sklepu chował torbę z zakupami w lesie, tuż przy ogrodzeniu. Wieczorem jakoś przemyca cały towar do swojego "warsztaciku" i już po kilku dniach na pytanie Mamy (która właśnie zauważyła nowy nabytek) odpowiada z niewinną miną: "to? Przecież mam to OD LAT!". A taki wolno stojący garaż będzie cudownym miejscem do bunkrowania zakupów przed Mamą
Ale wracając do budowy. Ściany rosną. Powoli. Chciałabym szybciej, ale chyba się nie da. Mam już wjazd do garażu i wyjście na taras Ciągle wchodzę i wychodzę z czegoś, co trudno jeszcze nazwać "domem", a nie jest już tylko fundamentem.
Tutaj inspekcja Inwestora :
Dzisiaj podobno w garażu wylali już chudziaka (Wojtek się kiedyś pomylił i powiedział "cieniasa" ) oraz postawili rusztowania. Jutro jadę zobaczyć
Niech się mury pną do góry...
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
W ramach odpoczynku od budowania Wojtek porwał mnie na weekend do Krakowa Było miło i sympatycznie, ale od budowy raczej nie odpoczęłam Cały pobyt przesiedzieliśmy w różnych knajpkach naokoło rynku i PLANOWALIŚMY... Planowaliśmy co należy robić "już", a co dopiero "trochę później" i na co nam jeszcze starczy pieniędzy Opracowaliśmy plan minimum do przeprowadzki i tym samym już wiem, że nie mam co siedzieć nad wystrojem dwóch łazienek, sypialni, salonu itp. Ma nam wystarczyć kuchnia i mała łazienka, a spać to będziemy chyba na paletach, co pozostaną po porothermie A to w imię osiągnięcia celu, jakim jest przeprowadzka na święta (wszyscy od razu pytają które, więc odpowiadam: na grudniowe. Tegoroczne.)
Po powrocie od razu wsiedliśmy w samochód i ziuuu... na budowę A tu niespodzianka: mamy już nadproża w połowie domu Miło Porobiliśmy zdjęcia w stylu "panienka z okienka" (w końcu już widać otwory okienne) i chciałam je tutaj zamieścić, ale niestety nasz serwer padł W związku z tym zdjęcia będą jutro...
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
Raport z placu boju:
Chudziak w garażu wylany i czeka na ściany:
Rzut oka na wschodnią ścianę domu, gdzie już mamy nadproża:
Panienka z okienka i Pan z okienka (od łazienki):
I znowu ja (chyba mam jakiś dzień megalomanii, czy co?) pomiędzy dalmatyńczykiem i pustakami stropowymi wraz z psem-przybłędą:
Pies się przybłąkał i po kilku dniach dokarmiania stwierdził, że zostanie i popilnuje Obawiam się jednak, że każdego potencjalnego złodzieja zalizałby na śmierć
Po dzisiejszej wizycie zdjęć nowych nie ma. Powód? Trzy dni wolnego okazało się za mało dla naszych budowlańców i popili się z samego rana. Dwóch mnie zobaczyło i natychmiast uciekli, trzeci ledwo trzymał się na nogach (nic dziwnego, że nie zdołał uciec). Cholera Ostatnio nawet nieźle im szło i już zaczęłam snuć plany: może i dach nam położą, może tynki zrobią albo ocieplenie... Nic z tego! (Jagna, dlatego nie dzwoniłam do Ciebie, nie znam cen, bo nawet nie chcę ich pytać).
Podobno jutro będzie lepiej....
-
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)
No ładnie... człowiek chce chwilę odpocząć od komputera i po kilku dniach widzi swoją twarz w programie "ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.." A swoją drogą, to bardzo miło mi się zrobiło, że czytacie, w komentarzach piszecie i pamiętacie o mnie - DZIĘKUJĘ
Skrót zdarzeń z ostatnich dni:
W czwartek pojechałam na budowę i patrzę... nic... oczka przecieram... nadal nic... szczypię się w nogę (auć!)... znowu nic! Na budowie PUSTO! Lekko spanikowana dzwonię do szefa ekipy i pytam co się dzieje. Słyszę tylko "już dojeżdżam, proszę poczekać". Po chwili oczekiwania dowiaduję się od kierownika, że ekipa - uwaga, uwaga - zastrajkowała! Oficjalna przyczyna: złe jedzenie, nieoficjalna, podejrzewana przez nas przyczyna: chęć picia. W każdym razie nie chcą nawet wyjść z baraku i już...
No żesz... najpierw się zatrzęsłam, ale już po chwili.... Spoko, przecież to nie mój problem Podpisaliśmy umowę z firmą, w umowie jest określony termin zakończenia budowy, więc nam to.. zwisa czy pracuje ekipa czy nie. Ale z ciekawości patrzę na rozwój wydarzeń. Kierownik wchodzi do pomieszczeń ekipy, długo nie wychodzi. Bardzo długo. Wreszcie wyłania się, a jego twarz jest jakaś taka... napięta Dzwoni do szefa firmy i długo konferują. Ustalają wreszcie coś i teraz czas na wyjaśnienia dla mnie.
Otóz układ z ekipą był taki, że dostaną kasę po całej robocie, a na bieżąco mają dowożone jedzenie i jakieś drobne na papierosy i inne (nie więcej jednak, niż 10 zł). Chodziło oczywiście o to, żeby się nie spili. Ci jednak postanowili założyć chyba jakiś związek zawodowy, bo zaczęli się buntować i narzekać na monotonne jedzenie i brak witamin !!! Właściciel firmy wraz z kierownikiem ustalili w końcu, że wypłacą część kasy, ale w zamian za to ekipa się podpisze, że nie będzie pijana na drugi dzień. Ekipa podpisała, a ja czekałam na kolejny dzień....
Coż, nie muszę chyba opowiadać jak wyglądał piątek? Dwóch wyczołgało się w miarę rano, jednak reszta... Hmmm... nie bardzo
Skutek był taki, że w sobotę ponad połowa ekipy została wywieziona na rozstajne drogi, a od poniedziałku weszli nowi ludzie uzupełniając braki kadrowe Słyszeli, oczywiście, co się przytrafiło poprzednikom, więc podobno już pierwszego dnia bardzo chwalili jedzenie, a od tej pory sama robota ruszyła z kopyta
W tak zwanym między-czasie zakupiliśmy byliśmy dachówkę. Ceramiczną. Kasztanową. Śliczną
Producent von Muller, holenderka płaska, angoba kasztanowa i wygląda tak (niestety, małe zdjęcie):
Muszę tutaj pochwalić Michała Dąbrowicza z Dachluxu (udziela się na forum), który dał najkorzystniejszą ofertę. W sumie zebraliśmy ponad 7 różnych wycen, z których dwie były nawet lepsze, niż to, co oferował Dachlux, ale po rozmowach udało się zejść z ceny Wieeeelki minus za to dla statka z forum, handlowca z konkurencyjnej firmy. Od 20 czerwca nie miał czasu, by nam zrobić wycenę Widocznie 506 metrów dachu to za mało, żeby chciał się nad tym pochylić... wstyd!
Byliśmy też w Naturze na Bartyckiej zamówić wspaniałe, drewniane okna i nie zamówiliśmy... Teraz trwa promocja "przy zakupie okien 35% zniżki na parapety", więc chcieliśmy skorzystać. Ale jak Pan Natura dowiedział się, że chcemy szyby P4 i okucia antywłamaniowe to nachylił się i syknął: "nie teraz, we wrześniu!". A czemuż to??? No i wydało się, od 1 września jest 50% promocja na szyby i okucia antywłamaniowe! Trzeba tylko kupić gazetę z kuponikiem (w Muratorze bedzie dopiero w październiku, a we wrześniu jest chyba w Budujemy Dom) i złożyć zamówienie. Zrobiliśmy już sobie nową wycenę według tych zasad i zaoszczędzamy, bagatela, ponad 3000 zł! A na parapetach zaoszczędzilibyśmy jakieś 300-400 zł. Tak więc w ramach radości z oszczędności dokupiliśmy i parapety i drzwi zewnętrzne, a co I teraz czekamy na 1 września, co by to oficjalnie zamówić
Tyle na dzisiaj, jutro pojadę znowu popatrzeć, porobię jakieś zdjęcia i napiszę co słychać
Tagi dla tego tematu
Uprawnienia
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
- BB Code jest aktywny(e)
- Emotikony są aktywny(e)
- [IMG] kod jest aktywny(e)
- [VIDEO] code is aktywny(e)
- HTML kod jest wyłączony
Zasady na forum