eee... nie głupie, ale nie. Za bardzo zajeżdża mi to wywłaszczeniem. Zresztą nie użytkuję całości, tylko prawie połowę, i lat brakuje.
Poza tym raczej skłonny byłbym wystąpić z wnioskiem o zniesienie współwłasności połączonej ze spłatą pozostałych współwłaścicieli. I to jest możliwe do przeprowadzenia (gospodarstwo rolne prowadzone na gruncie wspólnym), ale to ostateczność i bez ciężkich strat po mojej stronie sie nie obejdzie. Wolałbym uzyskać wyrok sądu korzystny dla siebie i zagrozić jego realizacją na swój koszt i wystąpieniem do sądu o zwrot połowy poniesionych nakładów (budynek mieszkalny i 2 duże budynki gospodarcze - wcale nie mało), a dzięki swoim udziałom po 25% są "ściągalni". Pod taką groźbą powinni się zastanowić i wykonać jakiś ruch. Cokolwiek. Wszystko będzie lepsze niż ta bezczynność. Odkupić ode mnie, sprzedać mi, remontować, zacząć rozmawiać na temat zniesienia współwłasności. Po prostu chcieć coś zrobić. Przecież ja wypalam sie (również ekonomicznie ) w sądach, zamiast zajmować się remontowaniem i mieszkaniem Poza tym sądowa zgoda otworzyła by mi drogę do legalnego remontu.