No stara jestem-32 lata i nie moge sobie poradzic z głupią sprawą.Boje sie mojego taty..Cały czas jeżeli podejmuje jakakolwiek decyzje,mysle najpierw o tym co Tato powie,albo co pomysli.No to jest głupie i okropnie mnie to męczy.Mam własna rodzinę,męża,przyjaciólke i ...wszystko co robie to po to ,żeby mnie tato pochwalił.Ma ktoś tak??W dzieciństwie uczyłam sie dla niego,zawsze byłam miła i usmiechnieta.Teraz nie umiem ludziom odmawiać,boje sie krytyki,umieram jak ktoś na mnie podniesie głos,mam wyrzuty sumienia jak pokrzycze na własne dzieci.No głupia jakaś jestem.Wszelki bunt trwa krótko,i pierwsza wyciągam rekę to taty nawet jak mnie smiertelnie obrazi.I nigdy nie wiem jak on zareaguje na moje słowa.Raz z usmiechem a raz sie burmuszy i ja czuje sie winna ,ze go zdenerwowałam.Normalnie terror psychiczny.
Teraz to mam dylemat czy nie zawiesic działalnosci firmy na rok,mąż w tym czasie pojechałby- bo moze zarobic- za granice a ja bym wróciła do mieszkania ,które tato przepisał mojej córce..Marze o odpoczynku,chciałabym odciąć sie na chwile od spraw biznesu i klientów.Bo czuje ,że wariuje.Jade na prochach bo nerwica doprowadziła mnie do tego ,że nie spie już prawie od pół roku.Ale BOJE SIE jak zareaguje mój tato.Powie,ze oczywiscie miał racje ,ze sobie nie poradze z prowadzeniem firmy.
Pozatym namawia mnie na kredyt hipoteczny ,a ja pomału trace serce do budowy domu obok człowieka który jednym zdaniem potrafi zepsuc mi humor.Czuje ,ze jak zamieszkam obok nich to bede prowadzić dom,wychowywać dzieci i robic wszystko znowu tak -by podobało to sie Tacie.Prosze wypowiedzcie sie na ten temat.Czy mieszkac z tesciową i budowac sie przez kolejne kilka lat,z własnych zarobionych pieniedzy obok rodziców,czy wracać do mieszkania,któro stało sie własnoscią mojej córki i tam spokojnie mieszkać w oczekiwaniu na lepsze czasy??Zaczynam wariować.