Dolało u nas i wczoraj i dzisiaj.
O Chorwacji wspomniałam w zeszłym roku. Dzieci się przywiązały do tej myśli. Wszyscy jeżdżą do Chorwacji albo do Egiptu. Ta druga opcja odpada - nie dość, że gorąco, to jeszcze się tambylcy po głowach pukają na widok idiotów, którzy tłumnie walą do nich w najgorszej porze roku. A Chorwacja całkiem ładnie się zapowiada. Tylko te upały... Już sobie obiecałam, że Grecję i być może Włochy to ja kiedyś zwiedzę, ale we wrześniu albo i październiku. Znaczy za ładnych parę lat!
Norwegia za droga. Nie stać nas. Alaska niedostępna, że o kasie nie wspomnę. Szkocja... no o tym można pomyśleć. Syberia? A komary i meszki??? To ja już wolę Tybet.
Jutro wysyłam Małgo na zielone przedszkole. Dziwnie mi...