I znowu klin zabity
Najrozsądniej byłoby przeprowadzic badanie rynku
czyli popracowac jakiś czas "na wezwanie" i wtedy podjąć decyzję czy ten gabinecik robić czy nie ale to wtedy bedzie się wiązało z dodatkowymi kosztami PRZEBUDOWY domu
. Cóż chatka bedzie pod Bielskiem (12km) więc do pełnej specjalistyki nie tak daleko
Myslałem raczej o roli
"lekarza z alpejskiej wioski" który zbada, zrobi EKG, RR, poziom cukru i tyle czyli taka tam lekka interna, ale czy ludziska bedą woleli przyjsc, nie czakac i kulturalnie byc załatwionym za kase czy jednak bedą tloczyć się w POZie ktory jest tez niedaleko
. A raczej nie bede pracował w tamtejszym POZcie wiec moze nie usłyszę "mnie sie należy".
Wydaje mi sie że dla działań ogólnolekarskich (katarek, oj boli noga, kaszelek, tu mnie cisnie) lepsza jest "praktyka w miejscu wezwania". ktoś bedzie chciał to se zadzwoni i pan doktor kulturalnie podjedzie rowerem załatwi i odbierze słuszne wynagrodzenie (jak hydraulik np) no moze troche taniej
No nie wiem zrobie jeszcze rozeznanie w terenie jaka jest konkurencja i tak to działa ale niestety jak wybiore ostateczną wersje projektu to klamka zapadła (d..a blada itp.)
Acha czy aha?.... nie zakładam że gabinecik ma być moim głównym miejscem zatrudnienia - trza pracować w szpitalu jeszcze jakiś czas (dyżurki niestety) wiec kto wie jak czesto bedzie się do dyspozycji sasiadów na wsi
Cieszę sie że wątek, jak to się obecnie mówi - jest rozwojowy
Dzięki Wam dalej nie wiem co robić ale jeszcze troche czasu mam
Pozdrawiam wszystkich w kolejnym dniu walki z systemem
- (P)się należy bo placę
- (L) a jaki zawód szanowny Pan wykonuje?
- (P) nooo jestem rencistą
mały żarcik na końcu w ramach państwa solidarnego.
Pozdrawiam[/list]