... może jestem jakaś skrzywiona? Panowie tynkują nam dom, słyszę ich rozmowy czasem (czego nie wiedzą bo żaluzje są opuszczone, a okna otwarte). Zaszczekał pies sąsiadów, co jednemu z nich nasunęło refleksję: "Do psa kochany i tego..." Nie wiem czy to chodziło o sąsiadów, czy o nas. Ja rzeczywiście ciągle mówię do suki "kochana", chyba normalne, nawet częściej, niż po imieniu. Ona sobie drepcze, kuleje trochę, więc mówię "Chodź tutaj kochana", albo jak się z nią witamy, to wołamy "Moja kochana sunia" (i "Moja kochana kicia"). To coś nie tak? Zapytałam koleżankę, ona tak nie mówi, no ale ma psa 70 kg, to mówi niego "Bandyto" . A co to znaczy "i tego..." nie odgadłam, ale ... nic z tych rzeczy, najwyżej buzi w główkę (nawet pani wet ją całuje w główkę). Nawet w łóżku nie śpi. To chyba zdrowy stosunek, nie?