Wątek nieco przysnął, a ja nie miałem czasu go obudzić
A więc:
Jacek K. linki super. Szkoda, że gość piszący o błędach zakłada z góry, że szara woda nie nadaje się do niczego innego, niż do irygacji.
Ostatni link to - wypisz wymaluj - to, o czym myślę, z wyjątkiem odzysku ciepła - nigdzie na wskazanych przez Ciebie witrynach nie znalazłem wzmianki, że można. Ale nic dziwnego - oni biorą pod uwagę wszelką szarą wodę, a ja myślę tylko o wodzie z wanny (brodzik zarzuciłem - to już by była przewaga formy nad treścią ).
Jest tam też trochę informacji dotyczących możliwości magazynowania wody: nie dłużej niż 24h i możliwie zimna. No cóż, nie żebym się chwalił (bo to przypadkiem wyszło), ale mój zbiornik wybrałem tak, żeby zgromadzona szarówka nie stała tam dłużej niż 24h, a dzięki odbieraniu ciepła będzie ona zimna.
Gość z ostatniego bodaj linku wspomina o jakichś badaniach biologicznych wody z wanny - z tego, co zrozumiałem, szarówka z wanny nie jest praktycznie szkodliwa pod warunkiem, że nie trzymamy jej zbyt długo (czyli rzeczone 24h). I fakt - gdyby była szkodliwa, to ludzkość pewnie dawno by wymarła: czy znacie jakieś małe dziecko, które przynajmniej kilkanaście razy w życiu nie opiło się wody z wanny?
Jeśli chodzi o problem podwójnego płaszcza na granicy woda czysta - woda skażona (a raczej niesmaczna), zrezygnowałem z pomysłu wężownicy na zewnątrz zbiornika - zbyt trudno zapewnić dobry styk takiej wężownicy z zewnętrzną ścianką zbiornika. Owszem, można by wysmarować ściankę przed owinięciem pastą silikonową z dodatkiem tlenku glinu, ale sądzę, że potrzebne kilka kg takiej pasty kosztowałoby majątek.
Wpadłem jednak na inny pomysł: wymyśliłem, żeby dać po prostu wężownicę z "płaszczem wodnym".
Czyli: grubsza rura zawierająca w sobie cieńszą - tak, żeby było minimum 5...10mm "luzu".
W cieńszej rurze, stanowiącej właściwą wężownicę, płynie sobie czysta woda do podgrzania.
W rurze grubszej, w przestrzeni między jej ściankami wewnętrznymi a ściankami zewnętrznymi tej cieńszej, też jest woda, ale ani szarówka, ani czysta - to jest ten dodatkowy "płaszcz" zabezpieczający.
Woda w tym płaszczu byłaby w zasadzie statyczna - końce zewnętrznej rury zakończone byłyby dwoma otwartymi naczyniami wzbiorczymi z przelewem do kanalizy. Oczywiście, żeby było prościej, przez te naczynia wychodziłaby rura cienka z tej grubszej. Te naczynia mogły by mieć pływakowy czujnik poziomu cieczy - jeśli poziom wody z "płaszcza" wzrósłby znacznie, oznaczałoby to nieszczelność na styku szarówka-płaszcz lub czysta-płaszcz. Czyli mamy od razu diagnostykę
Żeby jednak woda w tym "płaszczu" nie "skisła", trzeba by ją pewnie wymieniać raz na jakiś czas (raz dziennie) - choćby poprzez wlanie odpowiedniej ilości nowej, czystej wody do jednego z naczyń wzbiorczych i pozwolenie, żeby nadmiar (czyli stara woda) wylał się przelewem z naczynia wzbiorczego na drugim końcu "płaszcza". Do tego wystarczyłby tani timer i elektrozawór od byle pralki (np. "Wiatka" )
Ale - po przeczytaniu opinii na temat szkodliwości wody szarej w ostatnim Twoim linku zaczynam się znów zastanawiać, czy w ogóle dawać tego rodzaju zabezpieczenia.
Bo skoro ryzyko skażenia wystąpi tylko przy spadku ciśnienia w instalacji poniżej ciśnienia panującego w zbiorniku (niecałe 0.1 bara, bo beczka ma średnicę poniżej 1m), to może wystarczy włączyć zawór zwrotny pomiędzy hydroforem a wejściem wężownicy (co zapobiegnie ewentualnemu "zassaniu" szarówki przez nieszczelność wężownicy do hydroforu)?