Wchodzi babcia z wnusiem (ok 4 latek)do pełnej poczekalni w przychodni.
-"Babciu daj chusteczkę"
-"przecież dostałeś przedtem - nie mam więcej chusteczek"
-"chyba zgubiłem"
-"poczekaj poszukamy"
szukanie trwa, wnusio siąpi noskiem i zniecierpliwiony pyta:
-"To co, mam łyknąc gila"?
-"Jasiu, tak sie nie mówi"-babcia jest wyraźnie skonfudowana
-"dziadek mnie ostatnio uczył łyknąc gila..."
-Jasiu przestań!
-.....i "charać" gilem też mnie uczył ale chyba juz nie umiem"
-Jasiu! (babcia w końcu wygrzebała chusteczkę)-proszę! weź chusteczkę!
-"już połknąłem tego gila, poczekamy na drugiego"
Babcia dosłownie płonęła



Moje dziecko uczy się składac zdanka (2 lata):
jedno z pierwszych brzmiało : "Ciocia (niania) pali perosy tam (łapka w stronę balkonu" Oj mieliśmy do pogadania z nianią, skądinnąd cudowną kobitką. Ale o popalaniu nie wiedzieliśmy.