Z Gafinką, się zgadzam, coś by trzeba zrobić, ulepszyć to nasze prawo odnośnie zwierzaków. Tylko Polak to taki typ, że jak nie ma nakazu, albo obowiązku to się miga jak może!! Mieszkam na "..wsi piękna, wsi spokojna..." i co? Otóż nikt tu nie płaci podatku od psa, nawet rakarza wójt nie wynajmuje, bo drogo trzeba płacić! Gdy raz dzwoniłam na policję, bo wałęsał się pies z objawami wścieklizny (biegał ciągle w kółko i nie reagował na nic, a wokół niego gromadka dzieci!!), był problem, bo zastrzelić nie mogą i wezwać nie ma kogo!! Tak, wiem chora sytuacja, ale czasami trzeba poświęcić zwierzę dla dobra...
Psów różnej maści porzuconych, wałęsających się mamy do woli. Tej zimy przygarnęłam jedną sunię i obecnie mam trzy psy i trzy koty. Nie było łatwo, bo się żarły, do tej pory mój kaukaz nie toleruje nowej, ale poprzedniej nie akceptował przez 1,5 roku, trzeba czasu... Obecnie szukam domu dla dwóch suczek ok. 3 mies.- efekt ludzkiej niefrasobliwości- zostawione w krzakach!!! I właśnie to jest problem bo to suki!!!! Nikt nie chce, bo to problem, a sterylka , tyle kasy!!! Oferuję pomoc w obsłudze zabiegu, dowóz itd. Myślicie, że ktoś się ucieszył?? Paranoja, jesteś suką to szala przechylona!!! I albo się uśmierca małe, co jest dla mnie, (wiem, że padną głosy bestia!!) bardziej humanitarnym sposobem,albo wywala się gdzie popadnie, byleby nie wróciło!!
Owszem jak jest obowiązek szczepienia od wścieklizny, to chłopstwo ciągnie burki ochoczo, chociaż zdarzały się przypadki, że ten co bardziej reprezentacyjny to szczepiony, a gorszy i tak przy budzie nieruchawy to poco. Jednak obecnie sporadyczne. Gdyby był obowiązek sterylki i kastracji, jakoś tam chociaż kontrolowany, bo wystarczy jednemu na wsi karę wlepić lub nastraszyć i w miarę dostępny to byłoby o niebo lepiej. Gminy powinny mieć obowiązek raz do roku przeprowadzanie takich zabiegów, np: opłacić wetów, zorganizować to jakoś po zaniżonych kosztach (taki tydzień sterylizacji?). Myślę, że suma sumarum wyszłoby to taniej niz opłacanie rakarzy, schronisk itd, a jakie efekty po kilku latach!! Ale nikt tam na górze na to pewnie nie wpadnie, no chyba żeby Unia takie przykazania odgórnie... Bo wieś to jest wieś, jak krowa chora to się weta wzywa, ale jak pies pod budą dogorywa to albo się wyliże sam, albo zdechnie, taki już psi los. Smutne ale prawdziwe... Zdarza się, że taki niby gospodarski pies przeżywa większą gehennę niż te w schronach, jeśli trafią na ludzkich opiekunów.
A tak w ogóle to należy zacząć od edukacji naszych latorośli, bo to oni za kilka lat będą myśleć, jak opiekować się swoimi zwierzakami i jaki los spotka następne pokolenia naszych mniejszych braci, przydałyby się jakieś pogadanki w szkołach, a może dodatkowa lekcja ochrona przyrody, eko- coś tam...? Wyszłoby taniej niż te beznadziejne mundurki, szkoda, że Giertych nie wpadł na taki pomysł.....