Napisał
Radek.s69
Robbal
Zacznę od tyłu. Wełnę ruch powietrza wywiewa nieustannie, innymi słowy wełna cały czas pyli, jednakże ubytki są tak nieznaczne, że dla naszych potrzeb pomijalne. Wkładasz rękę, bo tak niestarannie była położona wełna. Jeśli po tylu latach trzyma się na sznurkach, to trzeba pochwalić ich jakość, bo współczesne (najczęściej chińskie) z czasem rozciągają się i zanikają. Ja używam wyłącznie miękkiego drutu stalowego (ocynk palony), ale nie znaczy to, że sznurek jest zły. Jeśli wełna trzyma się sama, to nie musisz sznurkować. Można jednak zwrócić uwagę na fakt, że jeśli jest dobrze napięty sznurek, to on odbiera ciężar wełny spomiędzy krokwi, prze co ta niższa warstwa dźwiga wyłącznie swoją masę i przez to nie ulega ściśnięciu ciężarem poprzedniej. To moja sugestia, bo badań na ten temat nie widziałem.
Ja nie jestem zwolennikiem pozostawiania szczeliny powietrznej między wełną, a poszyciem z płyt, bo wydaje mi się, że mogłoby tam w sprzyjających warunkach dochodzić do wykraplania pary wodnej. Innymi słowy, jeśli wełny ma być 10cm, to na te 10cm ustawiam zewnętrzną płaszczyznę profili CD, a pod nimi wełna jest lekko przygnieciona. I ta wełna pod krokwiami ma właśnie utrzymywać się na ruszcie i płaszczyźnie płyty.
Co do twoich 7,5cm, to popełniłeś błąd, nie wyznaczając najniżej położonego punktu dla danej płaszczyzny. Chociaż nigdy nie jest idealnie, bo krokwie zawsze są krzywe. Ja pilnuję, żeby różnica nie była większa (in minus), niż około 10mm.
Jeśli wełna będzie starannie ułożona z odpowiednimi zapasami, to osunięcia (bo pewnie w różnych miejscach jakiś wystąpią) nie wpłyną na ciągłość izolacji.