Cytat Napisał Renia
Ja np. bywając u znajomych na imieninach corocznie musiałam staczac boje z ich duzym psem, który dopraszał sie przy stole aby mu cos dac do jedzenia kładąc mi oslinioną morde na kolanach, rekach itp. To bylo takie natrętne, nie pomagało odpychanie, proszenie słowem, gestem... Znajomi nie reagowali, bo go kochali, to naturalne. Zawsze byłam zmęczona wizytą i użeraniem sie z natrętnym psem, który nie odstepował od stołu.... nie można bylo swobodnie jeść !
Szczerze? Wcale nie rozumiem po co tam chodziłaś, ani dlaczego nie porozmawiałaś o tym ze znajomymi...

To wszystko co napisałaś to prawda, smutna, ale prawda. Jednak tu chyba chodziło o co innego. Chodziło o komentarze w stylu "pozbądź się tego psa" z ust osoby, która nie jest zmuszana ani zobligowana do kontaktu z tymże psem jak i resztą rodziny. A tego to już nie rozumiem.

Cytat Napisał Renia
Poza tym w każdym prawie mieszkaniu/domu gdzie jest pies, jak sie wchodzi, to przez kilka minut nie można nic powiedzieć, bo jest jazgot, pies szczeka, gospodarze go uciszaja, wyganiaja, zamykaja w łazience lub w innym pomieszczeniu, on szczeka, piszczy, drapie, oni go w końcu wpuszczają, wtedy zaczyna zaczepiać, dopominac sie o pieszczoty albo wręcz warczeć ....
to jest horror....
Nie w każdym, tylko w tych w których mieszkają niewychowane, źle prowadzone psy.