Nie ukrywam ze watek "smaki dziecinstwa" by elutek mnie mocno zainspirowal i bede "wtórna" ale co mi tam
mam dzis swietny humor
Mocno podejrzewam ze każdy z nas w dzieciństwie robił coś wyjątkowo obciachowego, oczywiście, z perspektywy czasu. (bo wtedy tej swiadomosci nie mial )
Ja moge zaczać od siebie
- kiedy słyszałam, że jakiś aktor albo piosenkarz (w ktorym oczywiscie sie smiertelnie kochalam się ożenił, czułam ukłucie zazdrości i żal, że to nie ja tą wybranką.
Dodatkowo snulam romatyczne wizje ze "wybranek" przyjedzie do Polski zobaczy mnie i oczywiscie smiertelnie sie zakocha
- słuchalam NKOTB (new kids on the block) cuuudny zespol chyba prekursorzy "boys bandu" (mialam plakaty i takie tam i oczywisacie kochalam sie w tym "niegrzecznym "- niestety dzis za cholere nie moge sobie przypomniec jak on mial kurcze na imie )
- fantazjowalam ze jakas aktualna moja milosc zapada na smiertelna chorobe, wszyscy ja opuszczaja a zaostaje tylko ja u wezglowia łoża
- wymienialam listy z fankami w/w zespolu
- w ost. klasie podstawowki nosilam kozaczki na obcasie i "marmurkowe" jeansy
- w liceum - ubieralam sie calkowicie na czarno (pierwsza klasa) i walilam sobie mega mocny make up (przestalam kiedy przypadkiem uslyszalam rozmowe 2 kolegow z liceum - "ktora to ta Paulina?" " no ta, co sie tak mocno maluje" )
(sobie cos przypomne sobie to napisze )
Nie wstydzic sie - i pisac