uhm...smakowity wątek.witam winiarzy i nalewkarzy.pora roku bardziej sprzyja degustacji niż fermentacji ale plany można snuć.... .przyznaję że od kilku lat nie udało mi się wytworzyć nic ponętnego(brak warunków )ale mam nadzieję ze już w przyszłym roku podejmę wyzwanie.(na pocieszenie mam resztki z dobrych lat-najstarsze z 1982 z węgierek właśnie.te muszą długo dojrzewać.z win doceniam najbardziej mix czarnej porzeczki i winogron .
ps.jeśli chodzi o nalewkę z węgierek to ja znam przepis odwrotnyokrojone śliwki z niewielką ilością pestek zalać spirytusem(zaleca się75%ale...) tak aby nie wystawały z cieczy owej,trzymać tak ok2- 3 tygodnie,nastepnie odlać ciecz ognistą(do zamykanego naczynia rzecz jasna),wsypac cukru wedle uznania i doświadczenia(znaczy się czy bardziej słodka czy wytrawna ma być)do śliwek , zakręcić szczelnie i trzymać w ciemnicy(coby nikt nie zobaczył(też)przez jakieś 2-3 tygodnie aż sliwki takie malusie zrobią się(mumie takie)nastepnie sliwki zalać na krótko cieczą ognistą i przelać do odpowiedniego naczynia szklanego szczelnego coby osad wytrącił się.tak przez ok 3 miesiące.dalej rozlać do butelek abo od razu do szklanicy sliwki można od razu spożyć zwazając jeno coby niewielkie ilości na raz aby zdrowotnosci nie pozbawić sie.moc tego trunku ocenia sie po żwawosci plomienia.wylac należy go kilka kropel na łyżeczkę i podpalić.jeno żywy ogień świadectwem jest przedniości trunku.