jak w tytule...bo zwariuję....te cholerne stworzenia rujnują moją radość z mieszkania na wsi....wiem, wiem...chciałam wieś, to mam...z całym dobrodziejstwem. Nie chodzi o ich wytępienie, bo to chyba nierealne, ale o to, żeby przestać panikować na ich chrobotanie, na ich widok...
wczoraj nie napaliłam w piecu, bo latały po kotłowni. Mąż przyszedł przed 22.00 z pracy (po całym dniu pilnowania, żeby ktoś Kaczki nie ustrzelił) i musiał iść napalić, żeby była ciepła woda W łapce znalazł jedną mysz. Dziś rano dwie kolejne.....