W dziale ogrody ktoś założył temat o pozbyciu się kotów sąsiadów przychodzących na jego posesję,
jeden z forumowiczów opisuje taki oto sposób:
U mnie każdy z sąsiadów miał koty . Jedna z sąsiadek nawet dwie kocice . Kocury łaziły za kocicami głośno miauczały i znaczyły swoim śmierdzącym moczem teren . Najgorzej jak obszczały za przeproszeniem drzwi wejsciowe do domu to smierdziało w całym domu przez kilka dni . Wstyd było zaprosić znajomych . Zwracałem uwagę sąsiadce aby trzymała swoje kocice na swojej działce ale to nie pomagało . Za pierwszym razem mnie wyśmiała następnym razem była już agresywana . Wziołem się na sposób . Kupiłem żywołapkę na kocury . Jest to bardzo dobry sposób . W pierwszym roku odłowiłem 17 kotów w tym kocice sąsiadki . Kotki zostały repatriantami czyli poddane zostały przymusowemu przesiedleniu na tereny wiejskie . Robiłem to wiosną aby miały czas się adaptować w nowym terenie gdy pogoda już nie jest dla nich taka nieprzyjazna . Dziś nie ma problemu . Jeszcze raz do roku odławiam 2-3 koty tak profilaktyczne i nie zwracam uwagi sąsiadom . Po co mam sobie robić wrogów . Świadomość nas polaków , że zwierzaki własne należy trzymać na swoim terenie aby nie były uciążliwe dla sasiadów jest żadna . W polsce wręcz wypuszcza się zwierzeta domowe na tereny publiczne i do sasiada aby się załatwiły i wybiegały . Krótko mówiąc kotki moje smród sąsiadów .
forumowicz ma nick Kuna,
dla mnie to podlega pod znęcanie się nad zwierzętami ,
ale ja nie znam się na przepisach,
jakoś nie mogę tego tak zostawić,
wielu z Was działa w różnych fundacjach, może coś podpowiecie