Jakie to ludzie głupie som, to świat nie widział!!!
- Jak w temacie….
KOTA mam…I teraz zaczynam się bać…

Dziecka mnie zadzwoniły, że jest kociak, co domu potrzebuje, a ja nie tylko mam m3 ale i zwierzaki wszelakie (poza insektami, ale tu pewności nie mają…) łaskawym okiem traktuję więc?... MOŻE?!???
We wigilię sobie to łotry wykoncypowały… Jak tatek czcił imieniny, co to mu ich nie odwołali – wbrew zapowiedziom!
Przyjechały… pokazały stwora… i … ZOSTAŁ!

Ad rem!

Kot, jak się teraz wyciągnie na MOJEJ pościeli, to z meter prawie już ma…
A w wigilię na JEDNEJ dłoni się mieścił! W TĄ, CO TERAZ BYŁA!!!
Do tego – rasowy jest!
Nawet, chyba, bardzo wielorasowy!!!
Żona moja, plebejuszka jako i ja (hrabina jaka by się przydała, co wyczucie ma we krwi) , dopatruje się w nim owocu mezaliansu WIELOKROTNEGO!
Może się nie zna, ale to chyba potomkini (po dogłębnym rozpoznaniu komisyjnym problemu metodą oględzin podwozia zwierzęcia i dokonaniu głosowania ustalono – to ONA!) Tygrysa bengalskiego, rysia (pędzelki na uszach!), persów i nietoperza!
Rośnie w takim tempie, jak żaden z dotychczas współpracujących z nami kotów!
Uwielbia spać z łbem na dół zwisając z byle czego… fotela, leżanki, półki na książki…
Futro ma długie i puchate jak angora jakaś…
Barwy ochronne, pręgate tygrysowate… ale miejscami rudzieć zaczyna…
Dzień dzieli metodą wojskową (znaną mi ze stanu wojennego dokładnie!)
Sen – działanie – czuwanie… tak po dwie godziny każde… wskazania zegara ściennego olewa totalnie!
Galopady dwugodzinne po przebudzeniu na razie jeszcze sufitu nie obejmują, bo „mała” jest…
Za to… zwisała już chyba ze wszystkich posiadanych sprzętów… łbem w dół…
Normalna Felis silvestris catus to ona nie jest, bo takie to znam od dawna.
Z wieloma już współpracowaliśmy…
Ale…
Jak się bawi ze mną, to jeszcze się nie zdarzyło, aby pazurki wyciągnęła, nawet po to, aby się mnie przytrzymać, jak np. z kolan mi zjeżdża!
Za to z Sępami – ODWROTNIE!
Dziwne…

Ostatnio śni mi się nagminnie jazda czołgiem T34 znanym z pancernych i psa…
Co oko otworzę – leży stwora obok i mruczy…

Co rano, jak palę w firmowym piecyku drewnem (coby łapy nie grabiały, jak się za co wezmę do zrobienia) - doradza gromko przejście na drobny węgiel…

Dziecka odwiedziły mnie ze swoim psiakiem (Morysiem)…
Pozwoliła się obwąchać, umyć sobie łapkę… Adorować popiskiwaniem…
Ale na zabawy w gonitwy i gryzienie – nie zezwoliła!
Zdzieliła łapą w pysk i ustawiła piesa na baczność BEZ pazurków!

Dziwna jest ta Minerwa…
Zupełnie niekocia…
Tygrys mi rośnie…
I jak do niej „mini” wołać jak ona już teraz jest „medium”
Mam się bać?

Adam M.