Jak w temacie. Czy ktoś się przyzna? Czy jest ktoś kogo męczą tak
jak mnie nieustanne prace w domu i wokół domu,każda wolna chwila
poświecona temu bo wiecznie jest cos do zrobienia a dzieci płaczą bo
chcą się bawic z tatą. Czy ktoś tęskni za mozliwościami jakie daje
duże miasto. Wszystko blisko, szkoły sklepy, praca ,rozrywka a nie
małe miasteczko, w którym wszystko pozamykane po 17.Czy kogoś nie
kręca te osławione grille we własnym ogrodzie, śniadania na tarasie,
wychodzenie w piżamie( akurat, jak sąsiedzi 4 metry za
płotem),własny ogród dla dzieci( a dzieci i tak wolą place zabaw,
kulkolandy itp), świeże powietrze (sąsiedzi palący smieciami w
piecach tak że nawet okien nie można otworzyc)?. Mam dośc tego że
jak mąz wraca z pracy po 17 to nawet nigdzie nie mozna się wyrwac,
bo wszystko pozamykane, życie zamiera. Czuję sie jak więzień we
własnym domu, mam dośc braku anonimowości, zaglądania do okien,nudy
i stagnacji i ciągłego ładowania kasy w dom i pracy wokół niego.
Marzę o dużym mieszkaniu w dużym mieście, tam gdzie można rozwinąc
skrzydła. Czy ktoś ma tak jak ja czy tylko ja jestem takim
dziwolągiem.