U mnie była przegrana bitwa z babcią:
"Nie, naprawdę, ja mięsa nie jem, prosze mi schabu nie nakładać."
"Ale jak to... to co Ty jesz... to Ci ziemniaczki sosikiem [mięsnym] poleję, żeby suche nie były."
Wobec tego dziś rano było 72,8kg. Ale to nic takiego, spodziewałem się że skończę gorzej
No i pogoda robi się ładniejsza, w sam raz na bieganie, a dzień trochę dłuższy. Przez kwiecień mam też zamiar przerobić ponownie szóstkę Weidera. Zdradliwe bydlę. Na początku niby bardzo lajtowo ,co to jest te kilkadziesiąt brzuszków, a potem liczba powtórzeń nagle rośnie do jakichś strasznych ilości