Ćwiczyłam jakiś czas temu robienie pierścionków, póki co wykorzystując do tego miedź. Postanowiłam wziąć się w garść i spróbować w końcu w srebrze. Wymyśliłam sobie surowy projekt z zawijaskami i oprawionym nieregularnym koralem. Lutowanie poszło nawet po mojej myśli, nic się nie spaliło Oczko przyszła pora na oprawę korala... i tu zonk - musiałam uderzyć bezpośrednio w koral i przepołowiłam go! Pierścionek był robiony konkretnie pod ten nieregularny okaz a tu taki niefart. Kamienia żadnego nie oprawię, bo nie mają tego konkretnego kształtu. Po chwili zastanowienia stwierdziłam, że może uda mi się doszlifować bursztyn do tego dziwnego kształtu. Po krótkiej konsultacji z koleżankami biżuteryjkami (dziękuję) stwierdziłam, że próbuję, bo przecież nie wyrzucę pierścionka po tylu godzinach pracy! Uparłam się na niego Oczko Po mozolnym szlifowaniu i dopasowywaniu, szlifowaniu i dopasowywaniu, szlifowaniu ... w końcu powstał kształt, który wpasował się w stworzoną wcześniej cargę. Tak po długich godzinach stworzyłam mój pierwszy pierścionek w srebrze Duży uśmiech