Sezon praktycznie pierwszy (teoretycznie 2, ale poprzedni był "rozruchowy" z grzaniem tylko na parę stopni powyżej zera), więc nie panikuję, oczywiście, że myślę, co będzie jeżeli takie temp. jak w I połowie lutego pojawią się na dłużej, ale jest parę elementów które pozwalają mi na umiarkowany optymizm.
Po pierwsze widzę, że popełniłem parę "grzechów" początkującego użytkownika, które mogły niepotrzebnie obciążyć DZ.
Dom ma parę poważnych mostków cieplnych, których nie udało mi się zidentyfikować i usunąć przed zimą.
Eksperymentowałem na ustawieniach sterownika szukając tych najbardziej optymalnych i czasem pompa "odpoczywała" całe dnie a czasem "zasuwała" 24h/dobę bo np. za bardzo obniżyłem temperatury.
Nie ustawiłem odpowiednio przepływu na pętlach podłogówki i w efekcie mniej optymalnie "zarządzałem" temp. w pomieszczeniach.
Dodatkowo, ponieważ w domu pojawiła się nowa obywatelka temperatury w pomieszczeniach są w granicach 22-24 stopni co też nie jest bez wpływu na temp. DZ. (wcześniej temp. mieliśmy w granicach 20-22 stopni)
Pocieszam się, że Wrocław ma zimy raczej łagodne nie pamiętam (a trochę żyję) aby temperatury przez cały miesiąc utrzymywały się poniżej -10 stopni, więc obciążenie pompy nie będzie tak duże jak w innych regionach kraju.
Zgodnie z normami niemieckimi aby powstało ryzyko przemarznięcia dolnego źródła średniotygodniowa jego temperatura (czyli średnia z sumy we i wy) nie powinna być niższa niż -3,5 stopnia (badania przeprowadzone w Szwajcarii mówią o -5 stopniach, ale wychodzi, że normy są trochę bardziej "wyśrubowane"). U mnie było to przeciętnie w granicach -2,5 - -3,0 stopnia, więc jeszcze się mieszczę...
Dlatego myślę, że biorąc pod uwagę doświadczenia zebrane w tym sezonie parametry DZ w przyszłym będą lepsze, a jak nie to będę reklamował (na DZ mam gwarancję 5 letnią).