dostępne w wersji mobilnej muratordom.pl na Facebooku muratordom.pl na Google+
Pokaż wyniki od 1 do 7 z 7
  1. #1

    Domyślnie nadmiar pracy w pracy i budowa

    Nie wiem czy tak macie - może miewacie, ja mam to ostatnio cały czas
    Jak przyjdę do pracy to mi się nie chce, tj chcę coś zrobić ale nic mi się nie klei.
    jak wygląda tło?
    firma związana z telekomunikacją, IT, dużo ludzi, pracuję jako kontraktor - taki 'wynajęty robol' - przy testowaniu programowaniu itp.
    Od prawie 2 miesięcy w robocie siedzę dłuugo, przez 6 tygodni uzbierało się około 80godzin dodatkowych (niby mają być płatne), dodatkowo jeszcze budowa na której na raz jest robione ocieplanie (we własnym zakresie), rozgrzebana elektryka (we własnym zakresie), hydraulik robi co/cwu i powoli widać dno zasobów gotówkowych.


    w pracy (etatowej) jest spora presja (a mi to coraz bardziej lotto). nie ma dnia żebym nie poględził, czasem czuję się jak taki testowy osiołek - a dorzucimy jeszcze troche, zobaczymy kiedy pęknie - najbardziej boli to że nic nie idzie - w biurze nie idzie. Pewnie z chęcią zmieniłbym pracę. Znacznie większą satysfakcję mam na budowie - fajnie było jak zadziałała własnoręcznie złożona instalacja alarmowa, albo zaciągnęło się siatkę zbrojącą styro - ot rzeczy które można dotknąć.

    Efekt 'zapracowania' taki, że prawie nie widzę rodzinki (obecnie są u teściów - bo i tak byśmy się nie widywali), młoda w niedzielę rzuca tekst 'tatusiu, a ty dziś nie w pracy?', albo rano do żony 'mamo obudź się, tata wrócił, słyszałam klucz w drzwiach' - fakt wróciłem o 2giej, a klucz był o 8mej rano jak wychodziłem.

    wypalenie zawodowe? nadmiar pracy? lenistwo?
    wiem że czasem trzeba zwolnić - pozwoliłem sobie na to w ostatnią sobotę: 1.5h przed telewizorem - nic nie robienia (oczywiście po powrocie z biura)

    byle dobrze było i na wszytko starczyło i czasu i kasy
    To_masz

  2. #2

    Domyślnie

    Trochę Cie rozumiem.... my w takiej kołomyi z mężem byliśmy trzy lata temu-np. w niedzielę omawialiśmy plany na tydzien i okazywało się że spotkamy sie np....w czwartek mąż wtedy pracował na nocki ja miałam sklep wiec mijaliśmy sie bez przerwy. Tak sie nie dało żyć-mieliśmy wtedy po 25 lat i zero chęci do zycia.... Zrezygnowaliśmy-moim zdanie mlepiej wziąć kredyt na dłużej niż żyły sobuie wypruwać-bo dla kogo to wszystko robimy? dla siebie samych. A żałosne jest gdy nie mamy nawet siły i ochoty ani czqasu na korzystanie z tego na co zarabiamy. Teraz budowa jest dla nas przyjemnościa (choc sa stresy non stop)-nie mamy horyzontu czasowego, nie stresujemy sie terminami a i tak wybudujemy i zamieszkamy w jeden rok...a jak sie opóżni-trudno. Mieszkanie sprzedamy w ostatniej chwili )to kawalerka więc sa chodliwe) i umówimy się na wydanie kluczy za miesiąc-w tym czasie zrobimy wykończeniówkę, oddamy pieniądze pożyczone od rodzinki i znajomych i zaczniemy spłacac kredycisko.
    W ciągu tygodnia przeznaczamy jeden wieczór tylko dla siebie i relaksujemy sie na maksa Nie jest to łatwe bo budujemy spos. gospodarczym ale trzeba obrać jakies priorytety-a dla nas jest priorytetem radość z budowy domu
    czego i Tobie życzę

  3. #3

    Domyślnie

    A ja uważam, że lepiej się sprężyć i wprowadzić jak najszybciej. Nawet jak dom nie będzie w pełni wykończony.

    Bardzo męczące są ciągłe dojazdy do budowy. Poza tym strach, żeby się ktoś nie włamał.

    To_maszu, mało jest ludzi, którzy trafili, że robią zawodowo to co lubią.
    Niestety. Ale żeby móc robić w ogóle to co lubisz to musisz mieć z czego... i właśnie dlatego męczysz się w tej pracy.

    Masz dwa wyjścia albo zmienić pracę (wiadomo, że to nie tak prosto) i drugie wyjście, robić co robisz i wydawać pieniądze które zarobisz w tej nielubianej przez CIenie pracy na to co lubisz
    Agdula

  4. #4

    Domyślnie

    Od stycznia do kwietnia własciwie ciągle byłem w pracy. Najpierw pełny etat, a później, a właściwie równoczeście całodobowy etat zwany własna firma plus duzy klient. O budowie nie wspominam. Spałem, a własciwie drzemałem po 4 godziny/dobę.
    Na króką metę da się wytrzymać. Teraz trochę przystopowałem, ale po wakacjach zanosi się na powtórkę z rozrywki. Co by nie powiedzieć - sam sobie zgotowałem ten los.

  5. #5

    Domyślnie

    Budowa to obecnie druga moja choroba zawodowa.Co drugi dzień na budowie do 22 prawie, w pozostałe dni do 19 w pracy.Budzę sie nad ranem z myslami: jakie plytki itp. Mało snu, drażni wmnie wszysto, i sama nie wiem ile jescze wytrzymam.

  6. #6
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZEFORUMOWICZ WIELKI SERCEM Avatar Nefer
    Zarejestrowany
    Dec 2005
    Posty
    35.721
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    2772

    Domyślnie

    Tylko spokojnie.
    Rozwalenie psychioczne i takie "rozerwanie" pomiędzy pracą, budową i rodziną to stan normalny.
    Pytanie jak mu zaradzić.
    Jestem "operacyjnym" więc planuję i koordynuję różne projekty.
    To co powyżej to też "projekty"
    Zaplanujcie to sobie.
    Wiem, że życie weryfikuje - ale w moim przypaku spokój duszy następuje gdy mam plan gry.
    Najpierw ustalam priorytety - co dla mnie jest najbardziej istotne. Często się nad tym zastanawiam i wiem, że nie ma jakiś standardów.
    U mnie najpierw jest rodzina, potem praca ( bo trudno będzie bez kaski) a potem przyszła budowa (właśnie sie zaczyna więc sie okaże. A ponieważ mi się nie spieszy z tym domem to jest to ostatnie miejsce)
    Kartka, długopis, zaplanowanie tych trzech obszarów na najbliżeszy tydzień, miesiąc, rok.
    To ćiwczenie dla duszy. Jak będzie tak będzie, ale dobrze sobie to wszystko poukładać...
    Dziennik
    Kołmentarze,
    Nalewki - nowe hobby
    Suma inteligencji na świecie jest stała, ale liczba ludności ciągle rośnie.

  7. #7
    REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) NAJPOŻYTECZNIEJSZY FORUMOWICZ od ZAWSZE
    maksiu

    Zarejestrowany
    Jul 2002
    Posty
    12.216
    Wpisy w Dziennikach Budowy
    382

    Domyślnie

    ciągnąłem prawie przez półtora roku dwie prace i budowę.. w domu przeważnie też pracowałem.. fakt że sporo kasy było na budowę, ale w pewnym momencie prawie straciłem kontakt z rzeczywistością.. zdarzały się dni że nie widziałem jaki to dzień, czy też co robiłem dwie godziny temu. powiedziałem dość.. zrezygnowałem z jednej z prac... budowa też trochę inaczej będzie sie toczyć. teraz większość popołudni mam wolne i mam czas pobycie z rodzinką.
    ja jestem zadowolony z podjętej, dobrej decyzji
    pozdrawiam
    m.

Tagi dla tego tematu

Zwiń / Rozwiń Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •  
  • BB Code jest aktywny(e)
  • Emotikonyaktywny(e)
  • [IMG] kod jest aktywny(e)
  • [VIDEO] code is aktywny(e)
  • HTML kod jest wyłączony