Od dwoch lat budujemy, teraz już wlasciwie wykanczamy. Mąż już się praktycznie przeprowadzil, więc żyjemy na dwa domy. Ja jakos nie mogę się zebrac, bo najpierw nie bylo wody, teraz nie ma internetu, jeden samochod.... Od dwoch lat nie bylismy na wakacjach z dzieckiem (sami bylismy na wycieczkach z pracy). Z dzieckiem jeżdżę sama na dzialkę rodzicow (mlody uwielbia, dzialka nad pięknym jeziorem). Mi urlop się konczy, mąż z pracocholicznych , wiecznie cos ma ważnego w pracy. Ale... ma do mnie pretensje, ze ja urlopuję (w sensie wyjeżdzam ), on nie...Jak proszę, zeby wziął kilka dni urlopu, to mowi, ze nie moze. Poza tym panicznie boi się zostawic ten dom bez nadzoru. Czy to już zawsze tak będzie? Ja tak nie chcę. Ja nie chcę miec kostki wokoł domu, tylko wspomnienia z wakacji. Mąż jesienią będzie mial operację, czekają go 3 miesiące rehabilitacji i siedzenia w domu. Twierdzi, ze do tego momentu musi wszysko byc na tip top. Ja od wrzesnia ruszam z kopyta do pracy, mam urlop w wakacje, a nie potrafę wypocząć w domu. Mi oderwanie się jest potrzebne, wypoczywam tylko poza domem.