Witajcie.
W naszej szkole jest zakaz używania komórek NA LEKCJACH.
Używania - nie posiadania.
Moja córka nosi telefon wyciszony, wyłącznie z wibracją, zakłada go na szyję na drogę do szkoły i na drogę ze szkoły. Dzisiaj się złożyło, że zapomniała zdjąć z szyi etui z komórką przed lekcją. Nauczycielka podeszła do niej, kazała jej zdjąć i oddać.
Po lekcjach nie oddała, a mała zapomniała się upomnieć (9lat). Telefon został najprawdopodobniej w klasie na oknie, a zaraz potem jeszcze weszła jakaś grupa na dodatkowy angielski.
Więc nie wiem, czy telefon tam leży, czy ktoś go sobie wziął, czy został zabezpieczony czy nie.
Czekam na męża żeby podjechać i sprawdzić.
I teraz tak - nauczycielka według mnie bez powodu zabrała. Czy robić jej awanturę? To nie pierwszy podobny numer. Postawiła dzisiaj młodej pałę za to, że pomogła koleżance w pracy plastycznej.
Drze się o byle co, nie słucha problemów dzieci. Zbagatelizowała na maksa to, że jacyś chłopcy wytarzali pewną dziewczynkę z jej klasy w błocie, zrobiła tak, żeby rodzice tej dziewczynki nie mieli powodu do skarg na szkołę i udowodniła, że to była wina małej.
Gdy moja przyszła na początku roku po przeprowadzce do jej klasy, kompletnie nie obchodziło jej to jak mała sobie radzi z aklimatyzacją w klasie - a problemy były. Tylko dzięki mnie i pani pedagog jakoś to poszło. wychowawczyni palcem sama nie tknęła sprawy.
No i co mam robić?